Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młody i zdolny? Niech jedzie w świat

Redakcja
Dla wielu udział w programie wymiany młodzieży to przygoda, a dla niektórych dar od losu. Jednym układa się dzięki temu kariera zawodowa, innym zmienia się całe życie. Po rocznym pobycie na obczyźnie wracają silniejsi i bardziej doświadczeni. Ale są i tacy, którzy nie wracają wcale.

Dla wielu udział w programie wymiany młodzieży to przygoda, a dla niektórych dar od losu. Jednym układa się dzięki temu kariera zawodowa, innym zmienia się całe życie. Po rocznym pobycie na obczyźnie wracają silniejsi i bardziej doświadczeni. Ale są i tacy, którzy nie wracają wcale.

<!** Image 2 align=none alt="Image 198676" sub="Rok poza domem to przygoda, ale i wyzwanie. Na zdjęciu Pablo Cervantes, Aubrey Doyle (oboje z USA) i Tina Czapiewska (Bydgoszcz) - uczestnicy programu wymiany [Fot. Tymon Markowski]">17-letnia Aubrey Doyle, kiedy wróci do rodzinnego Polsbo w stanie Waszyngton, wbrew temu co usłyszała od starszych mieszkańców miasteczka, będzie mogła powiedzieć, że Polska nie jest brudnym krajem, w którym żyją opryskliwi ludzie.

Opowie o zabytkach, ale przede wszystkim o przyjaźniach z Polakami. Jej rówieśnik, Pablo Cervantes z Teksasu, zapewne doda coś o obozach koncentracyjnych. Że nie wymyślili ich Polacy i że istniały naprawdę.<!** reklama>

- Co innego oglądać zdjęcia czy filmy, a co innego być tam na miejscu. Czuje się na własnej skórze tę złą energię - mówi Pablo, który wrócił niedawno z wycieczki do Oświęcimia.

Amerykanie są rodzinni

Mają po szesnaście i siedemnaście lat. Polacy, Amerykanie, Brazylijczycy, Bułgarzy, Rosjanie, Chińczycy i wiele innych nacji. Na rok wyjeżdżają w nieznane, by wrócić z głową pozbawioną uprzedzeń i negatywnych stereotypów na temat obcych krajów i kultur. Są ambasadorami swoich państw i miast na obczyźnie, ale też posłańcami zagranicznych społeczności, w których spędzili kilkanaście miesięcy swego życia.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198676" sub="Honorata Ledworowska (druga od prawej) podczas obchodów Dnia Kanady w Ottawie. [Fot. archiwum]">- Nie sądziłam, że Amerykanie są tak rodzinnym społeczeństwem. Wspólne jedzenie kolacji, spędzanie weekendów, nawet oglądanie telewizji to dla nich rytuał - opowiada 17-letnia Tina Czapiewska z Bydgoszczy, która miniony rok szkolny spędziła w 10-tysięcznym West Plains w stanie Missouri, mieszkając w domach trzech amerykańskich rodzin.

- Niektórzy osiedlają się w obcych krajach, inni poznają tam partnerów na całe życie. Mamy namacalne dowody na to, że wymiana przynosi owoce. Często młodzi ludzie zmieniają swoje plany życiowe pod wpływem takich wyjazdów. Mieliśmy Amerykanina, który po powrocie z Polski postanowił zostać dyplomatą. Przyjechał do nas po latach już w nowej roli. Naprawdę zaczął pracować w dyplomacji - mówi Edward Maliszewski, sekretarz Rotary Klubu w Toruniu, mającego najdłuższe w Polsce tradycje w wysyłaniu młodych ludzi na wymianę.

<!** Image 4 align=none alt="Image 198676" sub="Alana i Daniel Hatfieldowie z USA najpierw dali schronienie Rafałowi. Teraz chcą adoptować jego brata. [Fot. Tomasz Czachorowski]">Wyjechać może młody człowiek, który ukończył piętnasty rok życia i nie przekroczył osiemnastego. Raz w roku odbywa się nabór, podczas którego specjalna komisja sprawdza ostatnie świadectwo szkolne kandydata, opinię o nim oraz pyta o polskich noblistów, wielkich Polaków, ustrój kraju, do którego szykowany jest wyjazd itp. Język angielski trzeba znać w stopniu komunikatywnym.

- Nasz program jest dla młodych, wybijających się ludzi, którzy dobrze rokują i w przyszłości mają szansę stać się liderami swoich społeczności. Na miejscu poznają język, obyczaje i kulturę. Po powrocie są najlepszymi ambasadorami kraju, w którym mieszkali - mówi Krzysztof Kopyciński z Rotary Klubu Bydgoszcz, przewodniczący komitetu wymiany młodzieży na dystrykt obejmujący Polskę, Białoruś i Ukrainę.

Uśmiechnięci nauczyciele

- Już przed wyjazdem radziłam sobie z angielskim, ale teraz posługuję się nim płynnie - mówi Honorata Ledworowska, która spędziła rok w kanadyjskiej prowincji Ontario. Z angielskim problemów nie ma, ale po powrocie z podróży życia musi nadrabiać zaległości programowe, m.in. z chemii, fizyki, języka polskiego i informatyki. W Kanadzie uczyła się przez rok ośmiu przedmiotów, w Polsce natomiast jest ich kilkanaście.

- Tam jest inaczej. Każdy wybiera sobie osiem przedmiotów, po cztery na semestr. Lekcje trwają po 90 minut i codziennie są te same przedmioty. Każdego dnia szłam do szkoły na 8.20 i wracałam o 14.20 - mówi Honorata i przyznaje, że ta powtarzalność była męcząca. Ale były też plusy, choćby w postaci historii Zachodu, która wykładana była dokładnie i przystępnie. - W kanadyjskiej szkole więcej dowiedziałam się o drugiej wojnie światowej niż w polskiej.

Powracający z Ameryki Północnej powtarzają też zgodnie, że prócz programów nauczania nieco inni są też sami nauczyciele.

- Zresztą wszyscy, którzy pracują w szkole. I nauczyciel, i woźny. Są pomocni w każdej sprawie, otwarci i uśmiechnięci - Honorata przyznaje, że dla ucznia z Polski jest to szok. Ale pozytywny.

Program wymiany nie jest przedsięwzięciem komercyjnym, ale też nie darmowym. Koszt wysłania dziecka za granicę pokrywany przez rodziców wynosi ok. 15 tysięcy złotych. Trzeba dziecku kupić bilety lotnicze, opłacić ubezpieczenie, zapewnić miesięczne kieszonkowe itp.

Raz na jakiś czas kluby Rotary decydują się jednak na stuprocentowy sponsoring. Trzy lata temu głośna była historia Kasi Otto z Maksymilianowa, której mama nie miała szans na sfinansowanie wyjazdu uzdolnionej córki. Rotarianie pieniądze znaleźli i po roku okazało się, że dziewczyna świetnie zdała amerykańską maturę i została przyjęta na Uniwersytet w Houston. Jak napisała w liście do pisma „Rotarianin”, bardzo pomogły jej tak zwane host rodziny, czyli ludzie, u których mieszkała w Stanach. „Teraz wierzę, że wszystko jest możliwe oraz, jak mówi moja siostra, że „dzielnych los wspiera, bojaźliwych przygniata” - dodała na koniec.

- Nasz program nie jest zwykłym programem wymiany studentów, jakie oferują wyższe uczelnie. Dzięki temu, że młody człowiek mieszka na co dzień ze zwykłą rodziną, lepiej poznaje lokalne obyczaje, kulturę i lepiej wtapia się w społeczność - mówi Krzysztof Kopyciński.

Tydzień temu poleciał do Stanów, prawdopodobnie już na stałe, 18-letni wychowanek Domu Dziecka w Trzemiętowie, Rafał Szmelter. Za kilka miesięcy dołączy do niego młodszy o pięć lat brat Gracjan, którego chcą adoptować Amerykanie goszczący wcześniej Rafała w ramach programu wymiany.

Matura będzie w Stanach

- Z początku w ogóle nie wierzyłem, że mogę pojechać do USA. Kiedy ponad rok temu wezwał mnie dyrektor domu dziecka i powiedział, że pojadę do Stanów, myślałem, że to żart - opowiada Rafał. Jego zdolności i pracowitość zostały docenione. W przyszłym roku chłopak będzie zdawał amerykańską maturę i ma realne szanse na stypendium uczelniane. To nie wszystko, co zgotował mu los.

- Alana i Daniel Hatfieldowie, u których mieszkałem, zaczęli mnie namawiać, żebym został u nich na stałe. Wiedzieli, że mam młodszego brata w Polsce i sami zaproponowali, że go zaadoptują. Wszystko zależało od zgody Gracjana - wspomina Rafał Szmelter.

Gracjan się zgodził. Amerykanie już rozpoczęli procedurę adopcyjną.

- Na Boże Narodzenie chcielibyśmy mieć już Gracjana u siebie - mówi Daniel Hatfield, właściciel chrześcijańskiej rozgłośni radiowej. Jego żona Alana pracuje na co dzień z niepełnosprawnymi. Mają troje dzieci.


Warto wiedzieć

Młodzi ambasadorzy Bydgoszczy i Torunia

W ramach rotariańskiego programu wymiany młodzieży w ciągu ostatnich 20 lat z Polski wyjechało ok. 1000 młodych ludzi. Tyle samo nastoletnich cudzoziemców przybyło do nas. Mieszkają u zwykłych rodzin, uczestnicząc w ich życiu codziennym, chodzą do szkół, gdzie nawiązują przyjaźnie, skutkujące w przyszłości trwałymi relacjami.

Pierwszym, który po wznowieniu działalności rotariańskiej w Polsce uruchomił program wymiany, był Rotary Klub w Toruniu; do tej pory wysłał za granicę i przyjął ok. 150 młodych osób. Początkowo młodzież jeździła do USA, ale z czasem pojawiły się nowe kierunki: Meksyk i Brazylia. W najlepszych latach Toruń wyprawiał 8 osób rocznie. Dziś większą aktywność wykazuje klub w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska