Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja wielka wina

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Lekko nie jest. No ale nie da się, ot tak sobie, pożegnać poczucia winy, kiedy mocno nabroiliśmy. Szczególnie, jeśli nasza wina zmieniła nam i nie tylko nam życie, a do tego duszę mamy wrażliwą. A wtedy pozostaje albo zapiekanie się we wspominaniu własnej niedoskonałości, co oczywiście wyjściem jest kiepskim, albo próba odkupienia. I taką balladą o odkupieniu jest „Chłopiec z latawcem”.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Lekko nie jest. No ale nie da się, ot tak sobie, pożegnać poczucia winy, kiedy mocno nabroiliśmy. Szczególnie, jeśli nasza wina zmieniła nam i nie tylko nam życie, a do tego duszę mamy wrażliwą. A wtedy pozostaje albo zapiekanie się we wspominaniu własnej niedoskonałości, co oczywiście wyjściem jest kiepskim, albo próba odkupienia. I taką balladą o odkupieniu jest „Chłopiec z latawcem”.

Zresztą balladą nie tylko o tym. To też przypowieść o walce o przetrwanie pewnej kultury, historia o budowaniu uczuć pozytywnych w krainie złych emocji, a przede wszystkim o kraju, którego chyba wszyscy bogowie bardzo nie lubią. Jednym z bohaterów filmu jest bowiem Afganistan trzech epok - nieco chyba za sielsko namalowanej krainy sprzed rosyjskiej inwazji, czasów miejscowego komunizmu, wspartego przez radzieckich sołdatów, i epoki talibów, przy której upiorny horror to drobnostka. I choć pewnie kreska jest tu czasami za gruba, to ten afgański przekładaniec robi wrażenie. Oglądamy go oczami głównego bohatera, chłopaka z dostatniego domu, który w męskiej kulturze honoru i nieokazywania słabości nie sprawdził się i zawiódł przyjaciela. Tak boleśnie, że wpada w pułapkę własnego błędu. A poczucie winy, kiedy widzi się ofiarę, jest tak wielkie, że zaczyna się ją nienawidzić. „Chłopiec z latawcem” to film dosyć oczywisty w swoich przemyśleniach, można by rzec, że lekko banalny. Wszyscy zachowują się tak, jak oczekujemy. Ot, opowieść o facecie, który musi pokonać swoje słabości, żeby odzyskać spokój. Film Forstera ma w sobie jednak ten ładunek wzruszeń, któremu daleko do sentymentalizmu, a blisko do najlepszych emocji, jakie można wystrugać w kinie. Emocji, które sprawiają, że coś naprawdę przeżywamy, a na dokładkę zaczynamy gdybać - choćby o tym, jak kulturowe granice separują nas od prawdziwych uczuć. Głównych bohaterów filmu poznajemy, gdy są dzieciakami. Jeden jest synem bogatego inteligenta, drugi jego służącego, mimo to przyjaźń kwitnie.

<!** reklama>Aż do dnia, gdy trauma spada na ich życie i wszystko przestawia. Reszty dokonuje historia - najpierw komuniści, potem talibowie wywracają ich świat w tę i z powrotem. Po latach syn inteligenta - smutny emigrant z Ameryki - postanawia jechać do oszalałego od fanatyzmu Afganistanu, by ocalić syna przyjaciela, którego niegdyś zawiódł.Sekwencje afgańskie przytłaczają wyrazistością, a przerysowania niewątpliwie im służą.

Wrażenie robią też wyciszone sekwencje życia afgańskiej diaspory w Ameryce. Generałowie sprzedają tu na targu, dawni bogacze z okazałych willi klepią biedę w kawalerkach. Bo zostało im niewiele. Zwykle stare wyrzuty sumienia.

„Chłopiec z latawcem”, reż. Marc Forster

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska