Trwa proces 38-letniej Grażyny N., motorniczej, oskarżonej o spowodowanie zderzenia trzech tramwajów w listopadzie 2016 r., za basenem elanowskim (u zbiegu ulic Podgórnej i Kościuszki). Prokuratura oskarża ją o to, że nieumyślnie naruszyła zasady bezpiecznej jazdy, doprowadziła do wypadku i naraziła pasażerów. Grozi jej do 5 lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Wczoraj w sądzie zeznawali kolejni dwaj pasażerowie jej tramwaju. Był to pojazd starego typu. Jak się okazuje, z całkiem bogatą historią wypadkową. 21 października 2015 roku tramwaj zderzył się z autobusem MZK na skrzyżowaniu ulic Wschodniej i Skłodowskiej-Curie. Przeszedł remont za kilka tysięcy zł. 14 kwietnia 2016 roku i 1 lipca 2016 roku natomiast brał udział w kolizjach z samochodami. Takie dane udostępnił sądowi MZK, na wniosek obrońcy Grażyny N. Informacji o zderzeniu z autobusem będzie w procesie więcej. Sędzia Marcin Czarciński przychylił się do wniosku obrońcy, by pełną dokumentację na ten temat przekazała policja. - To ważne, by pokazać, w jakim stanie technicznym był pojazd, który prowadziła moja klientka - tłumaczy adwokat Mariusz Trela.
Co zeznali pasażerowie? Pani Bożena, 70-letnia emerytka, jechała w tramwaju nr 3, siedząc przy oknie. - Motornicza jechała raczej wolno, spokojnie. Tak było do ulicy Warneńczyka - mówiła. - Potem było uderzenie i szarpnięcie. Uderzyłam szyją w siedzenie przede mną. Miałam szal, więc niewiele mi się stało. W szpitalu nie stwierdzono u mnie żadnych poważniejszych obrażeń. Nie jestem w stanie powiedzieć, co było przyczyną wypadku.
**
Przeczytaj także: Jak nie stracić pieniędzy na święta**
Swoje przemyślenia na temat przyczyny zaprezentował kolejny świadek - 29-letni pasażer tramwaju nr 3, z zawodu fizyk medyczny. Jego zdaniem obaj motorniczy, zarówno Grażyna N., jak i kierujący trzecim uczestniczącym w wypadku pojazdem mężczyzna, zbyt późno zaczęli hamowanie. Do tego panowały złe warunki pogodowe. - Widziałem, że tramwaj przed nami (Swing) stał na światłach awaryjnych. Gdy mieliśmy do niego jakieś 20 metrów, w trakcie jazdy na łuku, poczułem, że nasz tramwaj toczy się już bez napędu. Hamowanie poczułem tuż przed samym uderzeniem, jedną-dwie sekundy przed zderzeniem - zeznawał 29-latek.
Oskarżona zaprzecza, by Swing przed nią miał włączone awaryjne światła. - Nie miał. Prawdopodobnie włączył je dopiero po zdarzeniu. Ja natomiast nie zostałam uprzedzona przez dyspozytora MZK o tym, że ten tramwaj ma awarię. Gdybym wiedziała, wszystko potoczyłoby się inaczej - mówi „Nowościom” kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?