<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Będąc młodym reporterem pisałem reportaż z warszawskiej Pragi. Dawno to było, ale pamiętam to dobrze, bo reportaż był soczysty - opisywał facetów, sprzedających na jednym z tamtejszych bazarków bociany jako indyki. Bociany - upolowane gdzieś w okolicy - były oskubane i odpowiednio upozowane. Naprawdę wyglądały prawie jak indyki. Rozmawiałem wtedy z doświadczonym policmajstrem, penetrującym dzielnicę. Spoglądał na mnie zadziwiony, że chce mi się w ogóle pisać o takich duperelach... I kiedy dzisiaj oglądam „Rezerwat”, to przypominają mi się tamte klimaty. Tyle że ówczesna Praga - pełna ludzi, o których miejska legenda mówiła, że nigdy w życiu nie opuścili swojej dzielnicy, o przejażdżce za Wisłę nawet nie wspominając - kojarzyła mi się nie tyle z rezerwatem, co z gettem.
A w filmie jest pogodnie, paskudne typki czują między sobą więź niezwykłą i właściwie w każdym żuliku znaleźć tu można jakieś ciepłe strony. Coś, co udało się ocalić w świecie reprezentowanym przez ludzi sukcesu „zza Wisły” - napompowanych marzeniami o karierze i kasie. Rozumiem, że „Rezerwat” to nie dokument, tylko baśniowa przypowieść o pozorach i utraconych wartościach, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Bo usympatycznia się getto, ten polski Bronx, gdzie walą w ryj i skubią obcych, gdzie przaśne lujostwo dominuje i narzuca styl bycia. A nic w tym porywającego. I nieważne, że Praga od moich bocianów i Praga dzisiejsza to zupełnie coś innego. Warszawa ma przecież za drogie grunty, żeby pozwalać sobie na utrzymywanie rezerwatów i typków, które spoglądają z dumą, bo „my, chłopaki z getta, to najcwańsze jesteśmy”. Praga normalnieje z każdym dniem.
<!** reklama>Jest więc z tym filmem źle, a nawet dobrze - bo w sumie ogląda się go nieźle. I kiedy popłyniemy z tą całą naiwnością i bajkowością, kiedy poddamy się urokowi praskich pejzaży - dziwacznej wiochy w środku metropolii - to losy bohaterów nas wciągają. Owszem, na chwilę, a do tego większość rozwiązań fabularnych lekko rozczarowuje, ale w końcu przywykliśmy do polskich filmów, w których najbardziej interesujące sa napisy końcowe.
Oglądamy zaś perypetie adepta fotoreporterki, który po odrzuceniu przez nobliwy światek warszawki trafia na Pragę. Pomieszkuje w starej kamienicy i pracuje nad reportażem o tym zapomnianym kawałku stolicy Polaków. I odkrywa świat, który zaczyna go zmieniać. O dziwo, nie zawiedli aktorzy - często młodzi, często naturszczykowaci. Znakomitą postać stworzyła Sonia Bohosiewicz. Jej seksowna fryzjerka jest prawdziwa, kiedy płacze, uwodzi, wydziera się na klatce. A to rola bardzo trudna - iluż aktorów padło w takich zmaganiach. Bo niby wznosili się na wyżyny, a wychodziło im nadęte przerysowanie zmiksowane z pretensją.
„Rezerwat”, reż. Łukasz Palkowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?