MZK ma kłopoty z komunikacją

Czy sprawca wtorkowego karambolu wrócił do pracy? - Jeden jest na urlopie, drugi pracuje - informowała wczoraj ustami swojej sekretarki dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 92188" sub="Most drogowy w Toruniu jest niemal bez przerwy zatłoczony pojazdami. Dlatego łatwo tu o wypadek / Fot. Adam Zakrzewski">We wtorkowym wypadku na toruńskiej przeprawie ucierpiało w sumie 11 osób. To głównie pasażerowie dwóch miejskich autobusów, które się zderzyły. W wypadku udział wzięły też inne samochody - osobowy i dostawczy, na które jak w dominie wpadły pojazdy MZK.

Zbyt blisko

Policja ustaliła, że winnym karambolu jest kierowca MZK, 58 letni Stanisław M. Jechał zbyt blisko innego autobusu nr 11. Gdy ten zaczął zwalniać, nie zdołał wyhamować i uderzył w niego.

Według informacji miejskiego zakładu, oba pojazdy wyjechały w trasę sprawne, a Stanisław M. to doświadczony kierowca, w zawodzie od 25 lat.

<!** reklama>W środę zgodnie z grafikiem obaj kierowcy mieli dzień wolny. Pracodawca odłożył decyzję w ich sprawie do czwartku, gdy wrócą do pracy. Co postanowił wczoraj MZK?

Który jest który?

Maria Zawal, dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji nie znalazła wczoraj czasu, żeby na to pytanie odpowiedzieć. Ostatecznie po kilku godzinach czekania do informowania o sprawie oddelegowała swoją sekretarkę.

- Jeden jest na urlopie, drugi pracuje - usłyszeliśmy w końcu od sekretarki. - Nie wiem który jest który, dyrektor nie powiedziała. Jest na następnym spotkaniu.

Fakty

Od środy okoliczności karambolu bada toruńska prokuratura. Sprawdza, czy doszło do „bezpośredniego niebezpieczeństwa sprowadzenia katastrofy” na drodze. Jeśli to się potwierdzi, podejrzani usłyszą zarzuty. Grozi za to do 3 lat więzienia.