Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MZK podlicza straty z aktów wandalizmu

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Nowe autobusy są wygodniejsze, ale ich naprawy droższe
Nowe autobusy są wygodniejsze, ale ich naprawy droższe Jacek Smarz
Toruński przewoźnik stracił na ubiegłorocznych dewastacjach kilkadziesiąt tysięcy złotych. Od lat najczęstszymi ofiarami wandali padają szyby. Zdarzają się też spektakularne awarie.

Nocne patrole Straży Miejskiej w pojazdach MZK przynoszą oczekiwane rezultaty. Wskazuje na to malejąca liczba zniszczeń wywołanych przez wandali w ciągu ostatnich 2 lat. Patrole municypalnych w komunikacji miejskiej pojawiły się pod koniec 2012 roku. Do tego czasu roczne straty MZK wynikające ze zniszczeń sięgały blisko 50 tys. złotych.
[break]
Jak wynika z danych MZK, straty wywołane przez wandali spadły w ubiegłym roku prawie o połowę.

- Koszty, które musieliśmy ponieść w związku ze zniszczeniami, sięgnęły prawie 30 tys. zł - mówi Piotr Reich, rzecznik MZK. - Dotyczą one głównie autobusów, przypadki niszczenia tramwajów były sporadyczne.
Sytuacja, choć zmienia się na lepsze, może pogorszyć się w najbliższych latach. Wszystkiemu winne są poczynione przez przewoźnika inwestycje w nowe pojazdy. Aby to wyjaśnić, należy przyjrzeć się bliżej rodzajom zniszczeń i kosztom ich pokrycia.
Najczęstszymi ofiarami wandali w pojazdach MZK są szyby - obrzucane kamieniami, koszami na śmieci, a nawet ostrzeliwane z broni pneumatycznej. Koszty ich wymiany wahają się - według danych z ubiegłego roku - od 121 zł do, uwaga, 6 tys. 270 zł!
Najdroższe są wizyty szklarza w przypadku nowych autobusów, a tych stale w Toruniu przybywa kosztem starych jelczy. W nich wymiana szyby kończy się na maksymalnie 400 zł. Oznacza to, że im młodszą flotą będziemy dysponować, tym paradoksalnie większe straty przyjdzie nam pokryć, płacąc za nie pośrednio przy każdym zakupie biletu.
Dodatkowe straty generują także koszty napraw pojazdów. W ostatnim czasie doszło do dwóch niebezpiecznych wypadków w komunikacji miejskiej. Pechowy okazał się 8 stycznia. W jednym autobusie wybuchł ogień, w drugim urwało się zawieszenie.
Błąd człowieka, niepożądana ingerencja czy wada części pojazdu - prezes MZK powołał specjalną komisję, która zbada okoliczności pożaru autobusu.
- Chodzi o autobus linii nr 29, marki MAN - mówi Piotr Reich. - Stał akurat na pętli autobusowej, gdy zaczął się palić w tylnej części. Kierowca poinformował dyspozytora autobusowego o całym wydarzeniu i podjął próbę ugaszenia pożaru gaśnicą, która znajduje się w każdym pojeździe, niestety nie ugasił go. Poinformowano także straż pożarną, a także wykorzystano gaśnicę z innego autobusu. Na szczęście podczas awarii w autobusie nie było pasażerów.
Tego samego dnia, w środę 8 stycznia, doszło do kolejnej awarii. W jej efekcie autobus „przysiadł” w tylnej prawej części i niebezpiecznie się przechylił. Kierowca kontynuował jazdę, choć pasażerowie mieli problemy z utrzymaniem równowagi. Jak dodaje Piotr Reich, autobus ten poruszał się na linii nr 11 i jechał w kierunku zajezdni, kierowca zgłosił dyspozytorowi problem z poziomowaniem, jednak usterka ta w żadnym stopniu nie zagrażała bezpieczeństwu pasażerów. Zezwolono więc na powolną jazdę w kierunku zajezdni.
Uszkodzony autobus został już dopuszczony do ruchu i funkcjonuje normalnie. MZK dysponuje tylko dwoma niskopodłogowymi jelczami z funkcją „przyklęku”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska