<!** Image 3 align=none alt="Image 207353" sub="Szkolenie bezrobotnych za państwowe i unijne pieniądze to smaczny kawałek tortu. Także dla szkół nauki jazdy
[Fot.: Sławomir Kowalski]">
Trwa ostra walka na rynku szkoleń, organizowanych przez powiatowe urzędy pracy. Kursy nauki jazdy to jedne ze szkoleń, jakie pośredniaki oferują bezrobotnym. Auto-szkoły dosłownie biją się o swoje kawałki tortu.
<!** reklama>
PUP w Chełmży (dla powiatu toruńskiego) ogłosił ostatnio dwa przetargi dla auto-szkół. Jeden na szkolenie w zakresie kategorii B (prawo jazdy na samochód osobowy), drugi - kategorii C (ciężarowy). Kryteria oceny oferentów ustawił tak: cena - 30 proc., doświadczenie - 25 proc., dysponowanie bazą szkoleniową na terenie Torunia - 20 proc., posiadanie certyfikatu ISO i akredytacji Kuratorium Oświaty na prowadzenie szkoleń - 25 proc.
Sęk w tym, że wśród toruńskich auto-szkół tylko jedna posiada certyfikat ISO - „AS” Majer, zaś akredytację kuratoryjną też niewiele. M.in. wspomniany „AS” oraz „Autoster”.
Przetarg ustawiony?
- To ewidentne nakierunkowanie przetargu na określony ośrodek nauki jazdy - skarży się rozgoryczony właściciel pewnej auto szkoły (personalia do wiad.red.).
- 25 procent przyznane za ISO i akredytację daje poważnie do myślenia. W innych „pośredniakach” daje się za to zazwyczaj 5 procent, w porywach do 10 - dodaje właściciel innej szkoły (dane także do wiad.red.).
Waldemar Bartkowiak, dyr. PUP w Chełmży, kategorycznie odrzuca takie zarzuty. - Zgodnie z wytycznymi ministerstwa, przykładamy szczególną wagę do jakości szkoleń. Owszem, można wybierać firmy szkolące, opierając się głównie o cenę (jak najniższą), ale proszę mi powiedzieć, jaka będzie wartość takiej nauki dla osoby bezrobotnej? - pyta. I trudno odmówić mu racji.
Jerzy Majer, prowadzący auto-szkołę „AS”, dodaje natomiast, że uzyskanie certyfikatu ISO i akredytacji kuratoryjnej kosztowało jego placówkę dużo wysiłku, czasu i pieniędzy. - Inwestujemy w jakość, po to, aby lepiej szkolić kursantów. Możemy się tylko cieszyć z tego, że przynajmniej w części przetargów na kursy jakość odgrywa rolę. Bo przykładów byle jakich kursów dla bezrobotnych, nie dających im niczego oprócz świstka papieru, mógłbym wymienić sporo - mówi Jerzy Majer.
Toruń: tu ma być tylko tanio?
PUP w Toruniu niedawno ogłosił przetarg na przeszkolenie 25 bezrobotnych w kierunku wykonywania pracy kierowcy samochodów ciężarowych. Zastosował (nie pierwszy raz) następujące kryteria oceny: cena - 75 proc., miejsce zajęć praktycznych - 20 proc., posiadanie certyfikatów jakości usług - 5.
Jak widać, są to zgoła inne kryteria od tych stosowanych przez pośredniak w Chełmży. Czyżby urząd pracy w Toruniu nie dbał o jakość szkolenia bezrobotnych?
- W żadnym wypadku - zaprzecza dyr. Adam Horbulewicz. - Przecież warunkiem wstępnym startu w każdym przetargu na szkolenie bezrobotnych (nie tylko nauki jazdy) jest funkcjonowanie w rejestrze wojewody czy marszałka, w zależności od rodzaju szkolenia. Uważamy, że to już gwarantuje pewien standard. Potem przy ocenie ofert przetargowych głównie już liczy się dla nas, która z nich jest najkorzystniejsza cenowo.
Dyrektor Horbulewicz dodaje, że walka na rynku szkoleń dla bezrobotnych zaostrza się. - Kończą się pieniądze unijne na ten cel, więc teraz szkolący biją się o pieniądze budżetowe. Takie, którymi dysponują właśnie urzędy pracy - wyjaśnia. - Walka jest ostra, bo to walka o byt tych firm.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?