Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Motoarenę trafił wielki mistrz i najbardziej lubiany żużlowiec

Piotr Bednarczyk
Ostatni ze swoich trzech tytułów mistrza świata Greg Hancock świętował w 2014 roku na toruńskiej Motoarenie
Ostatni ze swoich trzech tytułów mistrza świata Greg Hancock świętował w 2014 roku na toruńskiej Motoarenie Łukasz Trzeszczkowski
Po wtorkowej deklaracji Grega Hancocka, że będzie w przyszłym sezonie żużlowym jeździł w drużynie KS-u, wzrosły oczekiwania wobec toruńskiego klubu.

[break]
Drużyna przed przyszłorocznymi rozgrywkami została wzmocniona dwoma liderami - wspomnianym Hancockiem oraz Słowakiem Martinem Vaculikiem.

Co ciekawe - obaj, a także Kacper Gomólski, w sezonie 2014 jeździli w barwach Unii Tarnów, która zdominowała wówczas ligę, choć wskutek wielkiego pecha w półfinale (kontuzje) mistrzostwa nie zdobyła. Teraz wszyscy trzej (a to prawie połowa składu zespołu) jeździć będą w ekipie z Torunia.

Świetny kumpel

Kim jest ostatni nabytek „Aniołów”?

- To świetny człowiek, zawodnik i kumpel - powiedział o Hancocku w jednym z wywiadów Vaculik, jeszcze w czasach, gdy obaj jeździli w Tarnowie. - Zapewnia tak zwany team spirit w parkingu. Wystarczy sama jego obecność, by wszyscy czuli się pewniej. Ma bardzo duży wpływ na naszą drużynę.

Rzeczywiście, Amerykanin słynie z pozytywnego nastawienia do życia i dobrych relacji z innymi żużlowcami (poza jednym wyjątkiem - Nickim Pedersenem, ale o tym potem). A do tego jest znakomitym zawodnikiem, trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata.

Przy okazji - niezłym negocjatorem, bo potrafi załatwić sobie korzystne kontrakty z klubami. W Toruniu, podobno, ma zarobić w przyszłym roku 1,3 mln złotych.

Hancock 3 czerwca przyszłego roku skończy... 46 lat! Mimo to wciąż jest w ścisłej czołówce światowej. Dwa lata temu wywalczył mistrzostwo świata, w tym - wicemistrzostwo.

Złożyło się na to kilka powodów. Po pierwsze, prowadzi higieniczny tryb życia i w pełni profesjonalnie podchodzi do uprawiania sportu. Po drugie, dobrał sobie świetną ekipę mechaników. No i po trzecie, omijały go w karierze groźne kontuzje. Dość powiedzieć, że od 1995 roku, gdy wystartował cykl Grand Prix, opuścił w nim zaledwie jeden turniej!

To świetny człowiek, zawodnik i kumpel. Wystarczy sama jego obecność, by wszyscy czuli się pewniej. - Martin Vaculik o Gregu Hancocku:

Dla Hancocka KS Toruń będzie już dziesiątym klubem w polskiej ekstraklasie. Wcześniej jeździł w: Unii Leszno, Starcie Gniezno, Sparcie Wrocław, Wybrzeżu Gdańsk, Włókniarzu Częstochowa, Falubazie Zielona Góra, Unii Tarnów, Polonii Bydgoszcz i Stali Rzeszów. Poza nieudaną przygodą w Bydgoszczy (klub w pewnym momencie zaczął oszczędzać i nie powoływał Amerykanina do składu), generalnie zawsze zostawiał za sobą dobre wrażenie. Co ciekawe - kilka razy negocjował też z klubem z Torunia. Najbliżej przyjścia do naszej ekipy był przed minionym sezonem. Zaakceptował już nawet zaproponowane warunki, ale jednocześnie zrobił to też Chris Holder. Działacze zdecydowali się na Australijczyka, bo był bardziej związany z Toruniem i młodszy.

W teamie z kolegą

Gregory Alan (bo tak brzmią pełne jego imiona) Hancock urodził się w 1970 roku, zaledwie 17 kilometrów od Los Angeles, a dokładnie - w miejscowości Whittier. Pierwszy raz był na zawodach, gdy miał pięć lat, i od razu zakochał się w żużlu. Nie mógł się doczekać pierwszego motocykla. W końcu rozpoczął treningi, ale ponieważ speedway w USA nie jest popularny, gdy miał 18 lat postanowił przenieść się do Wielkiej Brytanii. I tam jego kariera nabrała rozpędu.

Po kilku latach stworzył ze swoim rodakiem Billym Hamillem Team Exide. Efekty przyszły szybko - Hamill został indywidualnym mistrzem świata w 1996 roku, a rok później jego sukces powtórzył Hancock. Potem kariery obu potoczyły się inaczej. Dużo lepiej zorganizowany Greg do tej pory jest w czołówce światowej, jego kolega jeździł coraz słabiej i już skończył karierę.

Ucałował tor

Hancock powtórzył triumf w indywidualnych mistrzostwach świata w 2011 i 2014 roku.

Ten ostatni świętował na Motoarenie, na której odbył się ostatni turniej z cyklu. Z radości „Herbie” (jak go się też nazywa) ucałował toruński tor.

- Każdy tytuł smakował inaczej - mówił po zawodach. - Żużel wciąż sprawia mi radość i dopóki tak będzie, zamierzam walczyć z rywalami.

W tym roku nie udało mu się obronić tytułu, lecz wicemistrzostwo świata też jest ogromnym sukcesem.

Początek sezonu w cyklu Grand Prix miał średni, ale rozkręcał się z turnieju na turniej, a kwintesencją był ostatni turniej w Melbourne, w którym wygrał wszystkie wyścigi. Jednocześnie świetnie jeździł w lidze polskiej. Pod względem średniej biegowej został sklasyfikowany w niej na trzecim miejscu.

Znany od lat z pokojowego usposobienia zaskoczył wszystkich incydentem z Nickim Pedersenem podczas meczu między Piraterną Motala a Dackarną Malilla w lidze szwedzkiej w czerwcu.

Duńczyk spowodował upadek Amerykanina, po czym ten drugi rzucił się na niego z pięściami i zwalił z motocykla. Rozdzielili ich mechanicy i działacze. Po incydencie cały żużlowy światek stanął oczywiście po stronie lubianego Hancocka.

Honor mistrza

Nawet rodacy Pedersena na portalach społecznościowych dawali wyrazy solidarności z Jankesem, powstała inicjatywa zrzutki na karę, jaką ten musiał zapłacić (pięć tysięcy koron szwedzkich). Greg jednak honorowo karę zapłacił sam.

- Nie czuję się z tym dobrze, jeśli miałbym brać pieniądze od innych ludzi. Biorę pełną odpowiedzialność za to, co zrobiłem, i muszę za to zapłacić. Jestem bardzo wdzięczny za ten gest, naprawdę go doceniam, ale prosiłbym, żeby wszelkie datki zostały przekazane fundacji Bretta Downeya, która walczy o to, aby uczynić wyścigi bezpieczniejszymi - napisał w oświadczeniu.

Amerykanin podkreśla, że dużą rolę w jego sukcesach odgrywa szczęśliwa rodzina. Nie udało mu się wprawdzie pierwsze małżeństwo, ale drugie - z uroczą Szwedką Jennie - trwa już wiele lat. Mają trzech synów. W trakcie sezonu mieszkają pod Sztokholmem, zimą wylatują zaś do Kalifornii nacieszyć się życiem - surfować na Oceanie Spokojnym lub pójść na mecze hokeja na lodzie. W ten sposób mąż i tata rekompensuje rodzinie częste nieobecności w domu.

- Nie wiem, czy moi synowie zdecydują się trenować żużel - mówi Hancock. - Na razie wolą inne zabawy. Ale jeśli będą chcieli pójść w moje ślady, nie będę robił im przeszkód.

Warto wiedzieć: Drużyna w komplecie

Decyzja Grega Hancocka o związaniu się kontraktem z KS Toruń niemal kończy ruchy kadrowe przed sezonem 2016 w naszym klubie.

Seniorami będą: Hancock, Martin Vaculik, Chris Holder, Adrian Miedziński i Kacper Gomólski. Liderem juniorów pozostaje Paweł Przedpełski. Kto będzie drugim z młodzieżowców w składzie na ligowy mecz - tego jeszcze nie wiadomo. Torunianie chcieliby pozyskać utalentowanego Norberta Krakowiaka z Ostrovii, jeśli to się nie uda, w odwodzie są zawodnicy ze szkółki. Najprawdopodobniej wszystkiego dowiemy się już w najbliższy poniedziałek. Tego dnia w KS Toruń zaplanowano konferencję prasową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska