Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na początku się nie oszczędzał

Redakcja
Torunianin Michał Gołaś (na pierwszym planie) jest zadowolony z pierwszej części Tour de France
Torunianin Michał Gołaś (na pierwszym planie) jest zadowolony z pierwszej części Tour de France © Etixx - Quick-Step / Tim de Waele
Rozmowa z torunianinem Michałem Gołasiem, zawodnikiem belgijskiej grupy Etixx/Quick Step, biorącym udział w wyścigu Tour de France.

Jakie są Pana wrażenia po pierwszym tygodniu rywalizacji w „Wielkiej Pętli”?

Na pewno pozytywne. Moja ekipa wypełniła plan minimum. Wygraliśmy trzy etapy, mimo że łatwo nie było, a szczęście nam nie dopisywało. Na początku byliśmy w pogoni za zwycięstwami etapowymi i żółtą koszulką lidera. Później szło nam lepiej. Wygraliśmy etapy, a Tony Martin objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Niestety, później straciliśmy Niemca.

Przed rokiem Tour de France wystartował z Wielkiej Brytanii. Wszyscy byli pod wrażeniem liczby kibiców. Jak wyglądało to w tym sezonie na trasach w Holandii i Belgii?

Wyścig nie ustępował w niczym, co widzieliśmy rok temu. Może trochę ludzi było mniej, mimo to w Holandii i Belgii widać wielkie zainteresowanie. Początek rywalizacji wiódł typowo kolarskimi regionami.

Po raz kolejny Tour de France śledził Jacek Gajewski, menedżer żużlowców KS-u Toruń. Mieliście okazję do spotkania?

Z Jackiem widzieliśmy się codziennie. Wiem, że jest wielkim fanem kolarstwa. Fajnie, że jest na trasie z rodziną i nas wspiera. Zawsze daje to większą motywację.

Podczas trzeciego etapu doszło do dwóch kraks. W jednej z nich Pan uczestniczył.

Wszyscy pamiętają wielki wypadek, który pokazywany był w telewizji. Kilometr później było kolejne zdarzenie, tym razem z moim udziałem. Przez pierwsze dni kolarze żyli w wielkim stresie i nikt nie odpuszczał. Uważam, że to była jedna z przyczyn wypadków. Ucierpiałem w jednym z nich. Na szczęście nie było to nic poważnego, ale przez pierwsze dwa-trzy dni czułem się, jakby po mnie przejechał pociąg. Nie było lekko.

Mocno przeżyliście stratę Tony’ego Martina?

Mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony był smutek, gdy kontuzji doznał Martin. Jego strata dla drużyny była ciosem, bo wiedzieliśmy, ile może dać ekipie. Miał być naszą siłą napędową w niedzielnej jeździe drużynowej na czas. Z drugiej cieszyliśmy się, bo Zdnek Stybar okazał się najszybszy na etapie.

W niedzielę zajęliście siódmą pozycję w jeździe drużynowej na czas. Pozostał niedosyt?

Pojechaliśmy na dobrym poziomie. Każdy z nas dał z siebie wszystko. Nie popełniliśmy większych błędów. Na pofałdowanej trasie drużyna musiała jechać inteligentnie. Mogliśmy jeszcze „urwać” kilka sekund, jednak nie mamy do siebie wielkich pretensji. Gdyby był z nami Tony Martin, to walczylibyśmy o lepszą lokatę, a nawet o wygraną na tym etapie. W perspektywie walki Rigoberto Urana w klasyfikacji generalnej nie straciliśmy wiele.

W sobotę wziął Pan udział w ucieczce. Do szczęścia zabrakło dziesięciu kilometrów. Z perspektywy czasu była szansa na dojechanie do mety?

Wyścig ułożył się tak, że nie mieliśmy wielkich szans na dojechanie. Tonu peletonowi nadała ekipa Garminu, która zorganizowała pościg. Nikt nam nie zostawił marginesu. Gdy atakowaliśmy, tego nie wiedzieliśmy. Może trzeba było poszukać możliwości ucieczki mniej konwencjonalnej? Mimo wszystko, jestem zadowolony. Przez pięć dni pracowałem na czele peletonu, a później udało mi się znaleźć w uciekającej grupce.

Jak wygląda Pana popołudnie po zakończonym etapie?

Po przejechaniu mety czeka nas transfer do hotelu. W nim mamy zaplanowany masaż. Kolację jemy dość późno, bo około godziny 21. Kładziemy się spać około północy. Więcej czasu mamy w poranki. Niewiele to zmienia, bo jest zbyt mało czasu na regenerację.

Podczas wyścigu kucharz przygotowuje Wam specjalną dietę?

Tak. Na wyścig przyjechała specjalna ciężarówka. Kucharz, w zależności od etapu, przygotowuje nam menu. Dba o to, aby dieta była urozmaicona, bo ciężko jeść codziennie makaron.

Tour de France przeniósł się w góry. Jakie są plany Pana teamu na najbliższe dni?

Nastawiamy się na zwycięstwa etapowe. Jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, jeśli chodzi o Rigoberto Urana. Zobaczymy, w jakiej dyspozycji jest w górach. On powinien śledzić najlepszych. Są jeszcze dwa etapy, w których może powalczyć Mark Cavendish.

Taktyka grupy Etixx/Qucik Step nie jest sztywna, więc możemy liczyć na kolejne popisy Michała Gołasia?

Myślę, że tak. Zobaczymy, na ile starczy sił. Przez pierwsze dni się nie oszczędzałem. Nie kalkuluję i jestem do dyspozycji kolegów, tak, jak miało to miejsce wcześniej. Będziemy obserwować sytuację z dnia na dzień.

Poniedziałek był dniem wolnym od ścigania. Jak spędziliście wolny czas?

Mieliśmy lekki trening. Staraliśmy się jak najwięcej odpoczywać. Miał to być luźny dzień. Gdy rywalizujemy na trasie, to jest bardzo mało czasu na regenerację. Oczywiście mieliśmy przewidziany czas dla mediów.cp

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska