Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Murawski: Suarez robi różnicę, także obyczajową

Rozmawiał Paweł Kucharski
- Wiedziałem, że Kolumbia będzie mocna, ale nie sądziłem, że zajdą aż tak daleko - mówi przed piątkowymi ćwierćfinałami mistrzostw świata w Brazylii Maciej Murawski, były piłkarz Zrywu Zielona Góra i trener Lechii Zielona Góra.

Która drużyna najbardziej Panu zaimponowała w meczach grupowych i 1/8 finału mistrzostw świata? Można powiedzieć, że któryś z zespołów najbardziej zasługuje już teraz na tytuł?
Myślę, że jest za wcześnie, aby wyrokować, kto będzie mistrzem świata. Tak na dobrą sprawę, dopiero w piątek zacznie główna i najważniejsza faza turnieju. W fazie grupowej mieliśmy trochę niespodzianek. Wynikało to między innymi z tego, że zespoły grały bez większej presji. Nikt nie kalkulował, mecze były otwarte, bardzo ofensywne. W 1/8 finału odpowiedzialność za wynik była znacznie większa, przez co było więcej kunktatorstwa i potrzebne były dogrywki, a nawet rzuty karne. W turnieju nie ma już przypadkowych drużyn. Do ćwierćfinałów awansowały te, które były w najlepszej formie. Myślę, że te pojedynki będą bardzo wyrównane. Zresztą już w 1/8 finału Argentyna, Holandia czy Niemcy, a więc teoretyczni faworycie, bardzo się męczyli z rywalami.

Świat zachwyca się grą Kolumbijczyków. Stać ich na kolejną sensację i wyeliminowanie Brazylii?
Ten zespół bardzo mi się podoba. Już przed turniejem uważałem, że Kolumbia będzie czarnym koniem. Nie spodziewałem się jednak, że sprawią aż tak dużą niespodziankę i awansują do najlepszej ósemki. W przeciwieństwie do innych drużyn, ten zespół nie ma na sobie żadnej presji. A emocje na tym etapie rywalizacji mogą odgrywać dużą rolę. Inna rzecz, że oglądając mecze faworytów, kibice nigdy nie mogą być spokojni o wynik. Te zespoły nie dominują tak, jak by się można było spodziewać.

Kolejna z rewelacji turnieju to reprezentacja Kostaryki, która odprawiła Anglię, Włochy i Grecję…
I z Holandią mogą się pokusić o kolejną niespodziankę. Kostaryki to inny zespół niż Kolumbia. Ta druga drużyna wydaje mi się trochę lepszym zespołem. Co nie oznacza, że Kostaryka nie ma atutów. Mają świetnego bramkarza Keylora Navas, który już w sezonie ligowym, w barwach hiszpańskiego Levante spisywał się rewelacyjnie. Znakomicie prezentują się Joel Campbell i Bryan Ruiz, którzy są reżyserami gry ofensywnej. Do tego dochodzi nieźle skonstruowana piątka obrońców. Ta drużyna ma wiele argumentów i to nie przypadek, że wyszła z "grupy śmierci". Jednak grając w roli faworyta w meczu z Grecją nie do końca sobie poradziła. Grecy mi się bardziej podobali. W spotkaniu z Holandią Kostaryka znów nie będzie faworytem, znów będą mogli się bronić i wyprowadzać kontry. Co ciekawe, taki styl gry bardziej odpowiadał też Holendrom. W ataku pozycyjnym nie radzili sobie najlepiej…

No i bardzo się męczyli z Meksykiem. Wygrali rzutem na taśmę.
Rzeczywiście, trener Louis van Gaal postawił na wyrachowaną grę i zabezpieczenie tyłów. Dopiero gdy jego zespół przegrywał, zdecydował się na bardziej ofensywne ustawienie, które przyniosło dwa gole w samej końcówce. Zamiast pięciu nominalnych obrońców, było tylko czterech. W ćwierćfinale trafi na nieźle zorganizowaną obronę Kostaryki i sam jestem ciekaw, na jaki wariant tym razem zdecyduje się van Gaal. W lepszej sytuacji jest Kostaryka, bo nic nie musi. Po ewentualnej porażce na Holendrów spłynie fala olbrzymiej krytyki.

Których drużyn najbardziej Panu brakuje na tym etapie turnieju?
Na pewno Meksyku i Chile, bo te zespoły świetnie się oglądało. Meksyk dostosował taktykę do tego, co się działo na boisku. Wychodzili z pięcioma obrońcami, ale w razie potrzeby zmieniało się to w trzech defensorów. Chilijczycy podobnie. Znakomicie utrudniali grę przeciwnikom. Bardzo wysoko łapali rywali pressingiem i nie dawali im pograć. A jak już odebrali piłkę, to potrafili prowadzić grę, nie liczyli tylko na kontry. Szkoda mi tych drużyn, bo wprowadziły nową jakość do turnieju, pokazały nowy sposób grania.

Mnie osobiście żal także Greków, bo jestem związany z tym krajem (w przeszłości Murawski był piłkarzem m.in. Arisu Saloniki). I tak zagrali lepiej niż się spodziewałem, bo nie sądziłem, że wyjdą z grupy. To taka drużyna "turniejowa", która zakłada jakiś sobie cel i go realizuje. W fazie grupie trzeba było zbierać punkty, żeby awansować dalej i tego dokonali. Odpadli dopiero po rzutach karnych z Kostaryką.

Choć przed nami jeszcze trochę grania w Brazylii, to pewnie jest, że z tego mundialu będziemy pamiętać zachowanie Luisa Suareza z Urugwaju…
Tak. Szkoda mi tego piłkarza. To zawodnik, który robi różnicę. Jak widać, nie tylko sportową, ale także obyczajową. Urugwaj z Suarezem miałby zdecydowanie większe szanse z Kolumbią. Każda drużyna traci na wartości, gdy ze składu wypadają gwiazdy. Ale w przypadku Suareza i Urugwaju nie mówimy o 10 czy 20 procentach, ale nawet 40. Ten piłkarza naprawdę robi wielką różnicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska