<!** Image 1 align=left alt="Image 29967" >Czas akcji: listopad kilka lat temu, około godziny 17. Miejsce akcji: parking przed wyciągiem narciarskim prowadzącym na znany lodowiec w Austrii. Osoby: narciarze kierowcy, przeważnie nie z Polski, jeden policyjny patrol.
Kiedy wszyscy kończyli już jazdę na nartach i ruszali do hoteli, mundurowi zablokowali wyjazd z parkingu tak skutecznie, że aby go opuścić, trzeba było przejechać obok patrolu.
Policjanci podchodzili do każdego auta, kierowca musiał opuścić szybę, a posterunkowy zadawał jedno pytanie: piłeś jakiś alkohol? Wszyscy odpowiadali „nie” lub przyznawali się do jednego piwa, herbaty z rumem, czy grzanego wina, bo w Austrii można mieć we krwi pół promila alkoholu i prowadzić auto.
- Jechać - komenderował więc policjant, wierząc na słowo kierowcom. Co dwudziesty któryś był brany na bok i sprawdzany alkomatem. Nikt nie został zatrzymany.
<!** reklama right>Jestem ciekaw, jak taka kontrola wyglądałaby w Szczyrku czy Białce Tatrzańskiej. Czy też nasi policjanci wierzyliby kierowcom, a badanie potwierdziłoby ich prawdomówność? Obawiam się, że nie. Bo w Polsce mimo tysięcy narad, setek artykułów i apeli, ciągle istnieje przyzwolenie na picie i prowadzenie auta. A fakt niezłapania przez policję jest sukcesem kierowcy.
Nie twierdzę, że żaden z nowych pomysłów: konfiskata aut, publikowanie zdjęć czy publiczna chłosta w centrum miasta, nie da nic. Pewnie paru surowe kary otrzeźwią. O czym już świadczą policyjne statystyki. Ale tak naprawdę, dopóki będzie tak zwane przyzwolenie społeczne na jazdę pijanego kierowcy lub z pijanym kierowcą, walka z tym zagrożeniem nie zakończy się pełnym sukcesem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?