Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie byli słabsi, a przegrali. Echa ostatniego meczu Olimpii

Karol Piernicki
W spotkaniu pucharowym z Lechem na oklaski zasłużyła cała drużyna Olimpii. Aktywni w kreowaniu akcji byli zwłaszcza Donald Djousse (w biało-zielonej koszulce z lewej) oraz Marcin Kaczmarek (obok)
W spotkaniu pucharowym z Lechem na oklaski zasłużyła cała drużyna Olimpii. Aktywni w kreowaniu akcji byli zwłaszcza Donald Djousse (w biało-zielonej koszulce z lewej) oraz Marcin Kaczmarek (obok) Gerard Szukay
Olimpia była ambitna i stworzyła sobie kilka ciekawych akcji, ale to grający niemal na stojąco i bez kilku piłkarzy Lech wygrał 2:0, przez co awansował do 1/8 finału pucharu Polski.

Spotkanie dobrze ułożyło się dla gości. W 9. minucie ładny strzał Tomasza Kędziory obronił Michał Wróbel, ale do piłki dobiegł David Holman i dość szczęśliwie umieścił ją w siatce.

- Fajnie, że szybko strzeliliśmy gola, bo to ustawiło mecz, który na pewno nie był łatwy - podkreślił Dariusz Dudka, były reprezentant Polski i podstawowy zawodnik poznańskiej drużyny. - Mogliśmy się cofnąć i kontrolować przebieg gry. W drugiej połowie jedni i drudzy mieli swoje okazje. Nasz trener chciał dać odpocząć tym, którzy rozegrali dużo spotkań w tym sezonie. Dla zmienników to była szansa pokazania się. O Olimpii wiedzieliśmy wszystko, bo grali podobnie, jak podczas niedawnego sparingu z nami.

Gra grudziądzan - zwłaszcza w kontekście dwóch wcześniejszych potyczek ligowych - naprawdę mogła się podobać. Aktywni w ofensywie byli szczególnie Donald Djousse, Marcin Woźniak i Marcin Kaczmarek. Gospodarze próbowali zaskoczyć także pomysłowym wykonaniem stałych fragmentów gry.

Pięć minut przed końcem pierwszej połowy obrońcy Lecha przysnęli, ale kapitalnej okazji na bramkę z bliska nie zamienił Michal Piter-Bucko, posyłając piłkę nad poprzeczką. Tuż przed przerwą mocny strzał z ostrego kąta oddał Djousse, a piłka nabiła potem niespodziewanie Adama Cieślińskiego, ale nie wpadła do pustej bramki, tylko poszybowała obok.

Po zamianie stron kilka naprawdę świetnych akcji przeprowadzili miejscowi. Brakowało skuteczności lub lepszego podjęcia decyzji (np. w sytuacji sam na sam Adam Banasiak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i stracił piłkę).

- Największe nasze problemy zaczęły się w drugiej połowie - przyznał Maciej Skorża, trener mistrza Polski. - Był taki fragment, że Olimpia stwarzała sobie dogodne sytuacje i bramka wisiała w powietrzu, dlatego zaczęliśmy dokonywać zmian. Z trudem przychodziło nam tutaj kreowanie sytuacji.

Siedem minut przed końcem gospodarze mieli wielką szansę na remis. Fabian Pawela otrzymał świetne podanie od Djousse, ale dobrze z bramki wyszedł Maciej Gostomski i złapał strzał. Chwilę później - znów przy dużej dozie szczęścia - do siatki drugi raz trafił Holman i było po meczu. Nie było natomiast powtórki sprzed trzech lat, kiedy Olimpia sensacyjnie wyeliminowała na tym szczeblu "Kolejorza".

- Historia nie zatoczyła koła, chociaż bardzo w to wierzyłem - powiedział Tomasz Asensky, trener biało-zielonych. - Zawiodła skuteczność. W takim meczu nie można pozwolić sobie na marnowanie takich sytuacji. Drugi gol dla Lecha był konsekwencją tego, że się otworzyliśmy i dążyliśmy do wyrównania. Nikt się nie oszczędzał. Każdy za wszelką cenę chciał wygrać. Podziękowania dla kibiców, którzy wspierali nas swoim dopingiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska