"Nie" dla reformy oświaty

Krótko po przejęciu rządów przez Prawo i Sprawiedliwość jasne się stało, że władza nie chce gimnazjów. Ich szybką likwidację zapowiedziała Anna Zalewska, nowa szefowa resortu edukacji.

Na odzew nie trzeba było długo czekać. W listopadzie 2015 roku nauczyciele z toruńskiego Zespołu Szkół nr 24 przy ul. Ogrodowej zainicjowali akcję „Ratujmy gimnazja”. Napisali list do pani minister i zaczęli zbierać podpisy poparcia w całym kraju. W przedsięwzięciu wzięły udział w sumie 1.122 placówki. Zebrano ponad 223 tys. podpisów od osób, które zdecydowanie sprzeciwiały się likwidacji gimnazjów. Autorzy protestu byli przekonani, że minister Zalewska weźmie pod uwagę tak mocny głos.

Okazało się jednak, że nie. Podczas pamiętnej debaty 27 czerwca 2016 roku na toruńskich Jordankach, szefowa MEN ogłosiła, że likwiduje gimnazja, wraca do 8-letnich podstawówek i 4-letnich liceów ogólnokształcących.

Od tamtej pory odbyło się wiele akcji protestacyjnych, nie tylko w stolicy, ale też w mniejszych miejscowościach. W grudniu ZNP i partie opozycyjne zorganizowały wielką manifestację w Warszawie. Wówczas apelowano m.in. do prezydenta Dudy, by zablokował zmiany w oświacie. Wszystko na nic.

Prawie 5,5 tys. podpisów pod petycją przeciwko kumulacji roczników w szkołach zebrało też krakowskie stowarzyszenie „Szkoła to nie eksperyment”. Chodzi o krytyczny rok 2019, kiedy to przy naborze do liceów i techników spotkają się dwa roczniki. Będą to ostatni absolwenci wygaszanych gimnazjów i pierwsi absolwenci 8-letnich podstawówek. To oczywiste, że w wielu szkołach zabraknie miejsc, a uczniowie mogą straci swoją życiową szansę.

Pod petycją, którą można znaleźć w internecie, podpisują się ludzie z całej Polski. Na tym jednak nie koniec. Rodzice krakowskich uczniów zrzeszeni w inicjatywie „Szkoła to nie eksperyment” przekonują, by 10. dnia każdego miesiąca dzieci zostawały w domu na znak protestu przeciwko reformie edukacji. Podobne protesty odbywają się już w innych polskich miastach. Jako pierwsze akcję podjęło Zielonogórskie Forum Rodziców, które już 10 stycznia zachęciło grupę matek i ojców do wzięcia udziału w strajku. Kolejny protest odbył się 10 lutego m.in. Gdańsku i Warszawie.

Warto przeczytać: Karkosik szuka ludzi do pracy!

Przeciwko zmianom w ustroju szkolnym jest Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Partia Razem i KOD. Politycy ściśle współpracują z ZNP, który od początku ostro krytykował reformę minister Anny Zalewskiej, a w szczególności likwidację gimnazjów. Proponują przeprowadzenie referendum, które da odpowiedź na pytanie, czy Polacy rzeczywiście chcą zmian w systemie szkolnictwa. W ubiegłym tygodniu rozpoczęła się zbiórka podpisów pod wnioskiem o referendum. Ma potrwać dwa miesiące. Listy dostępne są m.in. w biurach poselskich i w internecie.

Protestujący wytykają władzy zbytni pośpiech we wprowadzaniu zmian, nie pozostawiają suchej nitki na nowych podstawach programowych, mówią o masowych zwolnieniach nauczycieli i ogromnych obciążeniach finansowych dla samorządów. ZNP rozważa też możliwość strajku. Ten miałby odbyć się w marcu.

NowosciTorun