Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tak to miało wyglądać. Apator powinien lepiej wykorzystać osłabienie Stali

Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk
Lepiej od żużlowców spisali się kibice Apatora, którzy przygotowali efektowną oprawę
Lepiej od żużlowców spisali się kibice Apatora, którzy przygotowali efektowną oprawę Agnieszka Bielecka
Nieoczekiwanych emocji dostarczył pierwszy ćwierćfinałowy mecz Apatora z Stalą Gorzów. Mimo skromnej wygranej wygląda na to, że wszystko skończy się happy endem.

Gdy w przeddzień spotkania For Nature Solutions Apator Toruń - Stal Gorzów zawodnik gości, Anders Thomsen złamał nogę podczas turnieju Grand Prix Challenge wydawało się, że losy ćwierćfinału zostały rozstrzygnięte. Duńczyk dołączył bowiem do kontuzjowanych swoich kolegów klubowych - Martina Vaculika i Oskara Palucha. Teoretycznie jadący w najsilniejszym składzie Apator powinien już w pierwszym spotkaniu wysokim zwycięstwem rozstrzygnąć losy rywalizacji.

Co innego jednak teoria, co innego praktyka. Torunianie rozpoczęli świetnie, od pokonania 4:2 pary liderów gości Bartosz Zmarzlik - Szymon Woźniak i takiego samego w wyścigu młodzieżowym. Potem jednak zaczęły się schody. Na torze szalał Zmarzlik, punkty zdobywał też Woźniak, którym nieoczekiwanie w sukurs przyszli Patrick Hansen i Wiktor Jasiński. Mecz się wyrównał, bo liderzy Apatora jeździli w kratkę. Kolejny słabiutki występ zaliczył Jack Holder. Australijczyk w 10. wyścigu zrobił rzecz kuriozalną - na 20 sekund przed startem zorientował się, że ma niesprawny motocykl i zamiast dotknąć taśmy, co dałoby możliwość zastąpienia go juniorem, próbował jeszcze dojechać do parkingu i zmienić sprzęt, co w praktyce było niewykonalne. W efekcie w powtórce Robert Lambert pojechał sam.

Przed ostatnim wyścigiem był remis 42:42. W nim mieliśmy świetne ściganie. Zmarzlik dwukrotnie wyprzedzał Patryka Dudka, ale ten odbijał pierwszą pozycję. A ponieważ Lambert pokonał Woźniaka, skończyło się na zwycięstwie miejscowych 46:44. Po meczu Holder nie wyszedł ze swoimi kolegami podziękować kibicom. Część zaczęła skandować „Gdzie jest Holder”, część zaczęła zmierzać w kierunku parku maszyn, ale została powstrzymana przez służby porządkowe.

Po spotkaniu czekano na wynik meczu we Wrocławiu. Tam Sparta szczęśliwie dla nas przegrała z Włókniarzem Częstochowa 44:46, co oznacza, że jeśli wrocławianie nie wygrają w Częstochowie, a leszczynianie w Lublinie, wynik rewanżu w Gorzowie (niedziela, 19.15) nie będzie miał już dla Apatora żadnego znaczenia.

Sparta Wrocław - Włókniarz Częstochowa 44:46

Sparta: G. Czugunow 3 (0,2,1,0,0,-), M. Panicz - NS, T. Woffinden 9+5 (2,2,1,2,1,1), Z/Z, M. Janowski 15+1 (3,3,3,2,0,2,2), M. Curzytek 1+1 (0,1,0), B. Kowalski 3 (1,0,2), D. Bewley - 13 (2,3,1,3,1,3)
Włókniarz: L. Madsen 8+1 (1,1,3,3,0), B. Smektała 8+1 (0,2,2,3,1), K. Woryna 12+2 (3,3,1,2,3), J. Jeppesen 0 (0,-,-,-), F. Lindgren 7 (1,2,1,3,0), J. Miśkowiak 7 (3,3,0,0,1), M. Świdnicki 4+1 (2,0,2,0), K. Kupiec - NS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska