Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemałe sprzątanko

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Kapitalna galeria typów, wyrafinowany angielski humor i filmowa narracja - wszystko to wynagradza nudnawy wstęp powieści kryminalnej.

Kapitalna galeria typów, wyrafinowany angielski humor i filmowa narracja - wszystko to wynagradza nudnawy wstęp powieści kryminalnej.

<!** Image 2 align=right alt="Image 159828" >Nie mam w swojej kablówce BBC Enterteiment, nie mogłam więc wiedzieć, że i w Polsce można zobaczyć odcinki kultowego brytyjskiego serialu kryminalnego. Zanim dotarł do nas, w Anglii utrzymywał się na topie aż przez 12 sezonów. Wybrałam więc tę książkę nieświadoma entuzjamu publiczności. W przeciwnym razie może byłoby mi na początku wstyd, że tak mnie ten kryminał... nudzi.

Nie wiedząc, że to już dwudziesta część przygód detektywów Dalziela i Pascoe, trochę się zdziwiłam, że autor umieszcza akcję w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Bardziej jednak zaskoczyła mnie konstrukcja powieści z dreszczykiem. Arcypowolne rozkręcanie się intrygi, wątły przyczynek do śledztwa.

Bo oto Pascoe podczas lekarskiej wizyty u przyjaciela dentysty dowiaduje się o jego pewnych niepokojących spostrzeżeniach. Jack Shorter odwiedził klub wyświetlający filmy erotyczne (oficjalnie, naprawdę pornograficzne) i podczas projekcji jednego z nich nabrał zawodowego przekonania, że główna aktorka została naprawdę zmasakrowana. Detektyw odwiedza to miejsce po pracy, bez większego przekonania i - jak łatwo się domyślić - nie znajduje żadnego potwierdzenia tej tezy. Kruche postępowanie zdaje się więdnąć, równolegle do gasnącego zainteresowania czytelnika.

<!** reklama>Kto przebrnął przez przydługi wstęp, zostaje jednak nagrodzony. Akcja zdecydowanie przyspiesza - w pożarze klubu ginie jego właściciel (wcześniej w tym miejscu była prywatna... szkoła, którą kierował. Placówkę trzeba było zamknąć, m.in., z powodu jego niezdrowych skłonności). Można zatem wszcząć oficjalne śledztwo, które wyciąga na jaw coraz smaczniejsze okoliczności. Dentysta oskarżony o molestowanie 13-letniej pacjentki zostaje pobity przez jej rodzinę. Wspólnik ofiary pożaru zaczyna mataczyć. Jeden z bywalców klubu, wpływowy lokalny polityk, nie potrafi ukryć swych prawdziwych intencji i wchodzi w spektakularny konflikt z miejscową aktywistką społeczną, prywatnie żoną... Pascoe. To właśnie ona uświadomi detektywowi, czym jest tytułowe „sprzątanko”. To perwersyjne, zbrodnicze nadawanie wiarygodności ostrym produkcjom - prawdziwe zbrodnie na planach filmowych...

I już nie dziwi, czemu seria „Dalziel and Pascoe” miała takie powodzenie na ekranach. Opowieść - po nużącym wstępie - ma nie tylko tempo, ale przede wszystkim bardzo wyrazistych bohaterów, z tytułowymi na czele. Pascoe skończył socjologię na dość miernym uniwersytecie, co jest źródłem niekończących się żartów jego przełożonego Dalziela. To niezbyt sympatyczny typ, absolutnie niepoprawny politycznie, w życiu i w pracy „jadący po bandzie”, cynicznie wykorzystujący swoje stanowisko. W przełomowych momentach jest lojalny i profesjonalny. Policyjny zespół uzupełnia jeszcze sierżant Wield, doskonale brzydki i niezwykle kompetentny. Ich wzajemne relacje pokazane są z wyrafinowanym poczuciem brytyjskiego humoru.

Jak przystało na mocną prozę, jej język jest soczysty i barwny. Wszystko to sprawia, że naprawdę interesuje nas, co będzie na końcu tej kiepsko rozpoczętej powieści...

Reginald Hill, Dalziel and Pascoe. Małe sprzątanko, Tłum. Wojciech Szypuła, Wydawnictwo Nowa Proza, Warszawa 2010

Ocena: 4/5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska