Nigdy na nikogo nie donosiłem

Rozmowa z JANEM TESMEREM, wójtem gminy Grudziądz, o tym, że IPN podał w wątpliwość jego oświadczenie lustracyjne.

<!** Image 2 align=none alt="Image 167779" sub="Wójt Jan Tesmer / Fot. Marcin Dutkowski">Kiedy dowiedział się Pan, że został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik Służb Bezpieczeństwa?

O tym, że istnieje taki ślad w IPN-owskich aktach, wiem od mniej więcej roku. To dla mnie bardzo niekomfortowa informacja, ale i bardzo zaskakująca. W żaden sposób nie mogę skojarzyć faktu, że zostałem zarejestrowany. Nie pamiętam, abym miał wtedy jakiekolwiek kontakty ze Służbami Bezpieczeństwa. Natomiast wcześniej dwukrotnie wyjeżdżałem na Zachód odwiedzić siostrę.

Czym zajmował się Pan w tamtych czasach?

<!** reklama>Pracowałem w Warmie w biurze konstrukcyjnym. Gdy zaczęły się sierpniowe strajki, znalazłem się komitecie strajkowym. Już wtedy Służby Bezpieczeństwa zaczęły szukać ze mną jakiegoś kontaktu. Krótko po strajkach, gdy jechałem do pracy, zatrzymali mnie i wciągnęli do samochodu. Proponowali współpracę, ale konsekwentnie odmawiałem. Z czasem zostałem więc wyrejestrowany jako „niechętny” i „niedający się do współpracy”.

Tamte czasy wspomina Pan z pewnym niesmakiem?

Życiorys mam dość przezroczysty. Nie mam sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Na pewno na nikogo nie donosiłem i na pewno nie ujawniłem żadnych wrażliwych dla działalności związku informacji. Wytrzymywałem cały ten napór ze strony SB, a gdy moja odporność się kończyła, zrezygnowałem z pracy zawodowej, pomimo pewnych osiągnięć, na rzecz rolnictwa.

Przygotowuje się już Pan do walki w sądzie?

Nie znam jeszcze dokumentów, które zostały przesłane przez gdański oddział IPN-u do Sądu Okręgowego w Toruniu. Gdy je poznam, będę mógł się do nich ustosunkować i znaleźć argumenty na moją obronę. Zamierzam się bronić. Tajemniczą sprawą jest dla mnie, jak doszło do tego zarejestrowania. Chciałbym to wyjaśnić.(md)