O tym, jak nie kibicować

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/pociznicka_joanna.jpg" >O tym, jak wielkie mogą być emocje podczas meczów Euro, wiemy chyba wszyscy. Piłkarskie szaleństwo ogarnęło Polskę i nic w tym złego, że naszą reprezentację wspieramy i zagrzewamy do walki. Szkopuł tkwi jedynie w tym: jak to robić?

Nie widzę nic zdrożnego w fakcie, że po ulicach jeżdżą samochody, na których powiewa flaga narodowa. Nie mam również problemu z szalikami czy biało-czerwonymi nakładkami na samochodowe lusterka. Patrząc na tak przyozdobione auta czuje się nawet pewien rodzaj dumy. Fantastycznie potrafią jednoczyć się kibice - ubrani w biało-czerwone koszulki, szaliki i czapki, wspólnie śpiewający hymn. W takich momentach czuć wyjątkową solidarność i klimat. Ten z kolei swoisty piłkoszał można bardzo łatwo przekształcić w coś przaśnego i o klimacie typowo jarmarcznym. Tak właśnie stało się moim zdaniem w Bydgoszczy. <!** reklama>

Nie podejrzewam, że wiceprezydent Grażyna Ciemniak specjalnie użyła flagi Polski jako obrusa. Że wraz z radną Bogną Blachowską-Wojciechowską świadomie znieważały symbole narodowe. Najprawdopodobniej w tej całej piłkarskiej gorączce panie odrobinę poniosło.

Dzisiaj ich manifest „polskości” odbija się czkawką, a nauczka będzie na przyszłość. Bo społeczeństwo nie śpi. Nawet podczas tak gorących dni jak Euro władze i politycy są na świeczniku. I nawet w takich momentach, a może właśnie wtedy muszą być podwójnie uważni i czujni. Bezmyślność może okazać się prawdziwym samobójem. A jak wiadomo, na to usprawiedliwienia nie ma.