Obawy nie znikają

<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Przyznanie unijnego wsparcia na budowę mostu na wysokości ulicy Wschodniej w Toruniu otwiera kolejną puszkę Pandory. O tym, że 327 mln zł może okazać się nikłą pomocą, mówiono od jakiegoś czasu. Teraz problem widać znacznie wyraźniej. Koszt budowy mostu był przez lata ważnym argumentem w dyskusji o jego lokalizacji. Poseł Antoni Mężydło krytykował przeprawę na Wschodniej jako zbyt drogą. Lansujący ją prezydent Michał Zaleski siłą rzeczy musiał więc operować ceną zbliżoną do pojawiających się publicznie kosztów budowy mostu w konkurencyjnej lokalizacji na wysokości ulicy Waryńskiego.Oczywiście podkreślał, że szacunki dla Wschodniej - 467 mln zł zweryfikowane z czasem na 620 mln zł - obliczyli fachowcy. O tym, ile to jest warte, przekonaliśmy się już w Toruniu przy okazji budowy stadionu żużlowego, który zamiast około 60 mln zł będzie kosztował ponad 96 mln zł. A właśnie na podstawie szacunków było naliczane unijne wsparcie dla mostu.

<!** reklama>Trzeba też pamiętać, że dopiero w końcu ubiegłego roku miasto zaleciło zaprojektowanie szerszego tunelu pod placem Daszyńskiego i dodatkowych estakad między nim a przeprawą. To jasne, że w ten sposób koszty wzrosną.

W tym miesiącu ma być gotowy kosztorys mostu na Wschodniej. Prawdę o jego cenie powie jednak dopiero przetarg na wykonawcę inwestycji. Poznamy ją najwcześniej jesienią. Wtedy dowiemy się, czy faktycznie można liczyć na koniec boomu w budownictwie i spadające ceny materiałów. I jak wielki trzeba będzie ewentualnie stoczyć bój, by rząd zwiększył unijne wsparcie dla mostu. Ciągle nie mamy więc w Toruniu komfortu, by myśleć już tylko o solidnej budowie tak potrzebnej miastu przeprawy przez Wisłę.