Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od każdego można się uczyć

Sławomir Pawenta
Sławomir Pawenta
Rozmowa z Grzegorzem Wędzyńskim, byłym reprezentantem Polski, aktualnie szkoleniowcem drugoligowego zespołu Elany Toruń.

Rozmowa z Grzegorzem Wędzyńskim, byłym reprezentantem Polski, aktualnie szkoleniowcem drugoligowego zespołu Elany Toruń.

<!** Image 2 align=none alt="Image 189079" sub="Grzegorz Wędzyński (w czarnej koszuli) w przeszłości był kapitanem Polonii Warszawa. Na zdjęciu przed derbowym spotkaniem wita się z Jackiem Zielińskim [Fot.: archiwum prywatne Grzegorza Wędzyńskiego]">Dorastał Pan w najlepszych latach reprezentacji kraju. Czy występy „biało-czerwonych” były bodźcem do rozpoczęcia kariery?

Jak najbardziej. Fakt, że miałem „geny” do grania. Od początku piłka była dla mnie najważniejsza. Nie tylko dla młodego chłopaka, ale także później.

<!** reklama>Dość szybko wyjechał Pan z rodzinnego Przasnysza do Warszawy.

Zostałem wypatrzony podczas turnieju makroregionu juniorów w Ostródzie w 1987 roku. Reprezentowałem wówczas województwo ostrołęckie. Rywalizowaliśmy m. in. z ekipami z Olsztyna i Warszawy. Po tych zawodach miałem dwie propozycje. Pierwszą z Stomilu Olsztyn, który awansował do starej II ligi, a drugą z trzecioligowej Polonii Warszawa. Zainteresowani pozyskaniem mnie były też Widzew Łódź i Jagiellonia Białystok. Sternicy „Czarnych Koszul” działali szybko i konkretnie. Dlatego zdecydowałem się dołączyć do ich drużyny.

Jak sobie 17-letni Grzegorz Wędzyński dawał radę w stolicy?

Na początku było ciężko. Wyznacznikiem wszystkich miejsc był Pałac Kultury i Sztuki. Jak widziałem jego wierzchołek, to od razu wiedziałem, gdzie jestem. Na szczęście szybko udało się zaaklimatyzować. Zresztą jestem człowiekiem, który lubi życie „pełną parą”, więc szybko wsiąkłem w warszawskie warunki.

Pięć lat później zanotował Pan kolejny awans, bo tak chyba trzeba mówić o przejściu do Legii Warszawa.

Wiadomo nie od dzisiaj, że kibice obu drużyn nie przepadają za sobą. Zastanawiałem się, jak przyjmą najlepszego piłkarza Polonii w swoim klubie. Była to nobilitacja. Przechodziłem do zespołu walczącego o mistrzostwo Polski i prowadzonego przez Janusza Wójcika. Lubiłem wyzwania. Wiedziałem, że sobie poradzę. Na początku walczyłem o miejsce w wyjściowej jedenastce. Trudno się dziwić, bo wtedy na ławce rezerwowych siadali Maciej Szczęsny, Jacek Zieliński czy Marek Jóźwiak. Jak dostawałem szansę, to ją wykorzystałem. Więcej grałem po odejściu Wójcika. Jego miejsce zajął Paweł Janas. W 1994 roku Legia, ze mną w składzie, zdobyła pierwsze od 24 lat mistrzostwo kraju.

Gdy grał Pan w Legii, to wywalczyliście trzy mistrzowskie tytuły. Jednak jeden został wam odebrany w 1993 roku. PZPN podjął taką decyzję po pamiętnej niedzieli cudów. Legia wygrała na wyjeździe z Wisłą Kraków. W tamtym spotkaniu pojawił się Pan na boisku w 51. minucie.

Byłem wtedy młodym chłopakiem i nie wiem, czy mecz był ustawiony. Mogłem się jedynie domyślać. Nie zmienia to faktu, że Legia była zespołem lepszym. Mieliśmy bardzo silny zespół. W kolejnych dwóch sezonach wygrywaliśmy dublety (mistrzostwo oraz Puchar Polski - dop. red). Raz udało się wywalczyć Superpuchar Polski. Szkoda, że nie udało się zagrać Lidze Mistrzów.

Przed pamiętnym sezonem, wraz ze Zbyszkiem Robakiewiczem, przeniosłem się do ŁKS-u Łódź. Wtedy łódzki szkoleniowiec śp. Leszek Jezierski z Markiem Dziubą „montowali” ciekawy zespół. Pamiętam, że sponsorem klubu był Antoni Ptak, a Jan Tomaszewski szkolił bramkarzy. Przez rok wypożyczenia bardzo dobrze się czułem w ŁKS-ie. Strzeliłem dla tej drużyny sześć goli. Później musiałem wrócić do Warszawy. Wybrano mnie na kapitana Polonii, z który sięgnąłem po wicemistrzostwo Polski.

Później rozpoczął Pan międzynarodową przygodę.

Zgadza się. Na początku miałem ofertę ze szwajcarskiego Lozanna Sport, ale jej nie przyjąłem. Później umowę zaproponował mi Maccabi Tel Awiw. Była to oferta z innej bajki. Tam szkoleniowcem był Avram Grant, który w 2007 roku został trenem Chelsea Londyn. W Izraelu podpisałem umowę na trzy sezony.

W tym czasie wywalczyłem dwa puchary kraju. Miałem nawet propozycję występu w kadrze Izraela. Wcześniej zagrałem w dwóch spotkaniach reprezentacji kraju i to przekreśliło ten pomysł. W Izraelu zanotowałem najlepsze sezony w karierze. Mogę powiedzieć, że ten kraj jest moją drugą ojczyzną. Bardzo dobrze się tam czuję. To już historia. Teraz jestem w Toruniu.

W przeszłości był Pan podopiecznym m.in. Pawła Janasa, Janusza Wójcika, Bogusława Kaczmarka czy Avrama Granta. Co znani trenerzy wnieśli do trenerskiej kariery?

Od każdego szkoleniowca można wiele się nauczyć. Każdy trener musi poznać zawodników i być psychologiem. Drużyna to 25 różnych osobowości. Właśnie dzięki temu mam sporo doświadczenie. Podglądałem swoich trenerów i wyciągałem wnioski. Przede wszystkim wzoruję na swojej osobowości i mojej wizji rozwoju zespołu. Mam ogromne doświadczenie jako piłkarz. Grałem za granicą, w pierwsze, drugiej, a nawet trzeciej lidze. Nic nie jest mi obce. Piłkarze mnie nie oszukają. Jestem za cwany.

Współpracował Pan w Izraelu z Avramem Grantem. Spodziewał, się Pan, że ten trener obejmie słynną Chelsea Londyn?

To jest futbolowy maniak. U faceta nie było uśmiechu, choć ma dobre serce. W Izraelu wygrał wszystko, co mógł. Został dostrzeżony i wykorzystał swoją szansę. Obecnie pracuje w Partizanie Belgrad. Ostatnio byłem w Tel Awiwie i się spotkaliśmy. Żartując, zaproponował mi stanowisko asystenta. Niczego nie wykluczam, ale na razie mam do wypełnienia misję w Toruniu.


Warto wiedzieć

Grzegorz Wędzyński

urodzony 4 czerwca 1970 r. w Przasnyszu

ponad 340 występów i 41 goli w meczach na najwyższym szczeblu rozgrywek, ligowych (w Polsce i Izraelu)

Dwukrotne mistrzostwo Polski (z Legią), wicemistrzostwo Polski (z Polonią), dwukrotny triumf w Pucharze Polski (z Legią), dwukrotny triumf w Pucharze Izraela (z Maccabi), występy w europejskich pucharach

Zwycięzca plebiscytu na najlepszego zagranicznego piłkarza ligi izraelskiej w sezonie 2000-01, dwukrotnie wybrany do najlepszej jedenastki ligi izraelskiej, za sezony 1999-2000 oraz 2001-02.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska