Ofiara i sprawca karambolu na A1. Łukasza Skruchę i Tomasza B. połączył zły los
„Raczej dobry kierowca”
Wstrząsem dla niezorientowanych obserwatorów procesu jest fakt, że Tomasz B. nigdy nie miał prawa jazdy. Mimo tego, jak sam mówi, od 17 lat jeździ po kraju. Także autostradami. Owszem, uczestniczył kiedyś w kursie prawa jazdy, ale go nie ukończył.
- Jestem raczej dobrym kierowcą - ocenia się skromnie. Nie potrafi jednak logicznie wyjaśnić, dlaczego tragicznej nocy jechał 3,2 km autostradą pod prąd. Ucieczkę z miejsca wypadku tłumaczy szokiem i strachem.
Zobacz także: Wujek z Torunia gwałcił i molestował? Za krzywdzenie dziewczynek stanie przed sądem
Według relacji Tomasza B. po zderzeniu wyszedł on z samochodu i sprawdził, ze wszyscy żyją. Jak? Rozejrzał się i zobaczył stojących na drodze kierowców. Nie zaglądał do samochodów. Od kierowcy ciężarówki usłyszał: „Coś ty, ku...wa, narobił?!”. Wtedy uciekł w pole.
Potem na piechotę doszedł do Torunia i z ul. kolejowej zadzwonił do koleżanki Anny. Ta przyjechała po niego z Inowrocławia. W domu spalił kluczyki od samochodu i ubrania. Nazajutrz zgłosił się w Inowrocławiu z bajką o tym, że skradziono mu samochód. Natychmiast został zatrzymany.