Ofiary brutalnej windykacji w Toruniu: "Kiedy wreszcie wyrok?!"
Ofiary brutalnej windykacji w Toruniu: "Kiedy wreszcie wyrok?!"
Dlaczego przy tak twardej postawie śledczych grupa pokrzywdzonych czuje się jednak osamotniona? Proces prezesa firmy Bartosza L. oraz trzech jego pracowników Artura J., Rajmunda T. i Jacka B. toczy się w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Toruniu. Ruszył w połowie maja 2018 roku. W minioną środę, 6 listopada, miał się zakończyć. Wcześniej strony zostały uprzedzone, by na ten dzień przygotowały mowy końcowe. Spodziewane było ich wygłoszenie i wyznaczenie przez sąd terminu ogłoszenia wyroku. Ale...
Sprawa się skomplikowała. Każdy z czterech oskarżonych ma swojego obrońcę. To doświadczeni adwokaci. Na czele ze znanym w regionie mecenasem Dariuszem Kłosem, broniącym prezesa firmy. - Okazało się, że większości pokrzywdzonych firma wytoczyła na drodze cywilnej proces „o długi”, czyli rzekomo niespłacone pożyczki. Obrońcy to wyciągnęli i sędzia procesu nie zakończyła. Na dodatek pani prokurator w ogóle się temu nie sprzeciwiła - narzekają poszkodowani w procesie.
Zobacz także: Tragedia pod Toruniem. Kierująca samochodem osobowym poniosła śmierć w zderzeniu z ciężarówką [ZDJĘCIA]
Zobacz także: Spadł z dachu szkoły w Złejwsi Wielkiej, z wysokości 6,5 metra! Żyje dzięki trawie i tujom