Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia gra z mistrzem Polski Lechem Poznań. Będzie przełamanie?

Karol Piernicki
Marcin Woźniak (w biało-zielonej koszulce) trzy lata temu strzelił zwycięską bramkę, dającą Olimpii sensacyjne zwycięstwo nad Lechem. - Nie żyję historią, teraz czeka nas nowy rozdział - podkreśla piłkarz
Marcin Woźniak (w biało-zielonej koszulce) trzy lata temu strzelił zwycięską bramkę, dającą Olimpii sensacyjne zwycięstwo nad Lechem. - Nie żyję historią, teraz czeka nas nowy rozdział - podkreśla piłkarz Gerard Szukay
Dokładnie 12 sierpnia 2012 roku Olimpia wyrzuciła z 1/16 finału pucharu Polski Lecha Poznań. Dziś - po niemal równo trzech latach - obie ekipy zagrają ponownie na tym samym szczeblu.

Los skojarzył raz jeszcze biało-zielonych z aktualnymi mistrzami Polski. W Grudziądzu życzyliby sobie powtórki z historii, ale zdają sobie sprawę, że czeka ich trudne zadanie.

- Poznaniacy to teraz zdecydowanie lepsza drużyna niż wtedy i nie mówię tego, by mieć alibi na wypadek przegranej - podkreśla Tomasz Asensky, szkoleniowiec Olimpii, która grała z Lechem na początku tego lata w okresie przygotowawczym i przegrała 1:2. - Już wtedy było widać, że Lech ma swoją charakterystyczną strukturę. Potrafi dobrze konstruować akcje i wysoko odbierać piłkę. Mimo to chcemy zaprezentować się jak najlepiej i sprawić niespodziankę kibicom.

Zarówno Lech, jak i Olimpia, ligowe zmagania w ekstraklasie i na jej zapleczu rozpoczęły poniżej oczekiwań. Ci pierwsi odpadli też niedawno z eliminacji Ligi Mistrzów.

- Ten zespół niejednokrotnie w historii pokazywał, że po nieudanych wojażach europejskich notował też wpadki w naszym pucharze, z czego i my skorzystaliśmy przed trzema laty - dodaje trener Asensky. - Analizujemy aktualną formę przeciwnika. Na pewno nie będzie im łatwo, ale z drugiej strony przyjadą tu podwójnie skoncentrowani.

U gospodarzy kolejny raz zabraknie Dejana Zigona, który jeszcze nie doszedł do siebie po kontuzji, oraz być może Dariusza Kłusa, który z kolei na uraz narzeka po sobotnim pojedynku.

Jednym z tych, który ma świetne wspomnienia sprzed trzech lat, jest boczny obrońca grudziądzan Marcin Woźniak. To właśnie on zdobył w dogrywce decydującą o wygranej bramkę.

- Nie żyję historią, teraz czeka nas nowy rozdział - zastrzega jeden z najlepszych graczy biało-zielonych. - Ten mecz będzie miał zupełnie inny ciężar. Lech jest zdecydowanie silniejszy i bardziej poukładany niż przed trzema laty. Dlatego dzisiejszy mecz będzie dla nas wyzwaniem. Ale jesteśmy w stanie rozegrać dobre zawody, nawet z tak poważnym przeciwnikiem. To spotkanie z kategorii takich, że oni mogą dużo stracić, a my dużo zyskać. Takie mecze rozgrywa się teoretycznie nieco łatwiej.

Początek zawodów o godzinie 18. Transmisja w Polsacie Sport. Zwycięzca gra dalej.

Gospodarze przystąpią do rywalizacji zaledwie dwa dni po remisie z Drutex-Bytovią Bytów i wcześniejszej porażce z beniaminkiem - Rozwojem Katowice, który w niedzielny wieczór odebrał srogą lekcję w Suwałkach (porażka 0:4 z Wigrami).
Lech także dwa dni temu również tylko zremisował u siebie z Koroną Kielce. W ekstraklasie ma dotąd tylko jedną wygraną, jeden remis i dwie porażki.

- Mieliśmy niewiele czasu na regenerację, ale podobnie jest w przypadku Lecha - zaznacza Tomasz Asensky, trener grudziądzkiego zespołu. Wiemy, że Lech ma swoje problemy, ale i u nas ich nie brakuje. Nie ma co liczyć na występ Dejana Zigona, którego powrót na boisko się przedłuża.

Ponadto, po sobotniej rywalizacji z bytowianami na uraz skarży się Dariusz Kłus.

- Liczyłem na niego, bo jego walory w grze destrukcyjnej przydałyby się nam w tym meczu - dodaje szkoleniowiec Olimpii, który trzy dniu temu dał kilka minut pograć najnowszemu nabytkowi - litewskiemu skrzydłowemu Donatasowi Kazlauskasowi. Czy ten mający niezłe recenzje piłkarz dostanie dzisiaj więcej czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności?

- On jest z nami krótko, więc trudno mi go jeszcze ocenić - odpowiada Tomasz Asensky. - Na pewno ten zawodnik ma potencjał. Jest przecież reprezentantem Litwy, a tam przez przypadek z pewnością się nie znalazł. Potrzeba jednak czasu, by wkomponował się w kadrę. Jest też bariera językowa, jednak spokojnie dajemy mu czas. Mamy drobne problemy, ale kadra jest szeroka i czekają kolejni. Na pewno wszyscy postaramy się wyrzucić Lecha z pucharów drugi raz. Będziemy o to walczyć.

Wobec kłopotów Kłusa, w drugiej linii powinni zagrać w środku pola Marcin Smoliński i Arkadiusz Kasperkiewicz, który dość udanie zadebiutował w Olimpii w sobotę. Niewykluczone, że do linii pomocy przesunięty zostanie Michał Łabędzki. To gracz, który w Olimpii grywa zwykle na środku obrony. Ale w tym sezonie - po pucharowym meczu z Rodłem Kwidzyn - w dwóch ligowych próżno go było szukać w składzie.

- Przygotowuje się normalnie do meczu. Mamy szeroko kadrę i każdy może grać. Ostatnie słowo należy do trenera, bo to on zestawia jedenastkę - przypomina Michał Łabędzki. - W dzisiejszym meczu możemy tylko zyskać. Do stracenia dużo nie mamy. To Lech jest faworytem, a dla nas szykuje się fajny mecz. Dobrze byłoby rozstrzygnąć go na swoją korzyść i w końcu wygrać przed własną publicznością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska