<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/wojciechowska_narloch_justyna.jpg" >Nikt nie chce płacić więcej, gdy może płacić mniej. To dla wszystkich oczywiste. Nie można się więc dziwić rodzicom, którzy w lot właściwie zinterpretowali wprowadzone przed dziesięcioma miesiącami nowe zasady naliczania czesnego w przedszkolach. Paradoksalnie miasto podwyższając opłaty, stworzyło furtkę, by były one niższe.
Żeby tak się stało, wystarczy zredukować do niezbędnego minimum pobyt malucha w przedszkolu. I tak zrobiono. Nagle jak spod ziemi wyrosły całe zastępy babć, dziadków, cioć i sąsiadek, które tuż po godz. 14 są w stanie odebrać dziecko z przedszkola i zająć się nim do powrotu rodziców z pracy. Ten prosty zabieg spowodował, że comiesięczne czesne w niektórych przypadkach tak zmalało, że jest niższe niż to płacone przed rokiem w oparciu o stare zasady.
<!** reklama>Trzeba jednak pamiętać, że w istotny sposób zmniejszyły się też wpływy przedszkoli. A to już jest niebezpieczne dla pracujących tam doskonale przygotowanych nauczycielek, doświadczonych logopedów czy gotujących jak mama kucharek. Skrócenie pobytu dzieci w placówkach, a tym samym i obniżenie ich dochodów, w krótkim czasie może wywołać oszczędności ze strony coraz mocniej obciążanego finansowo samorządu.
Mówiąc wprost - obecna sytuacja może się wkrótce przełożyć na zwolnienia w miejskich przedszkolach. To natomiast stoi w sprzeczności z interesem samych rodziców i ich dzieci. Doświadczone, serdeczne i wyrozumiałe wychowawczynie w placówkach dla najmłodszych są bowiem nie do przecenienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?