Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otworzyć drzwi do europejskiego raju. Awans blisko, ale i daleko

Karol Piernicki
Od postawy Konishi Kaiia (pierwszy z lewej) wiele będzie dzisiaj zależało. Obok trener Piotr Szafranek i Ukrainiec Yaroslav Zhmudenko
Od postawy Konishi Kaiia (pierwszy z lewej) wiele będzie dzisiaj zależało. Obok trener Piotr Szafranek i Ukrainiec Yaroslav Zhmudenko Gerard Szukay
To już dziś wieczorem. Mecz, na który czeka cała tenisowa Polska, a także cały Grudziądz. ASTS Olimpia-Unia bije się o historyczny sukces.

Tych historycznych osiągnięć w ostatnim roku mistrzowie Polski trochę na swoje konto zapisali. Najpierw - jeszcze w poprzednim sezonie - zagrali w finale pucharu ETTU, drugich co do ważności klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie. W obecnej kampanii wygrali grupę śmierci Ligi Mistrzów, a teraz są o krok od awansu do półfinału tych elitarnych rozgrywek.

Jako pierwsi w historii kraju

Do tej pory żadnemu polskiemu męskiemu zespołowi nie udało się zajść tak daleko. Grudziądzanie wygrali pierwszy mecz ćwierćfinałowy 3:1 i w rewanżu przed własną publicznością są w bardzo komfortowej sytuacji. Początek zawodów zaplanowano na godzinę 18, bilety kosztują 10 złotych.

Hala będzie pękać w szwach

- Ale wejściówki obowiązują tylko osoby dorosłe, młodzież szkolna i dzieci wejdą na trybuny za darmo - zapowiada Jerzy Wilmański, wiceprezes ASTS Olimpii-Unii Grudziądz. - Liczymy, że dzisiaj wieczorem hala będzie pękać w szwach. Spodziewamy się kompletu publiczności. Doping bardzo przyda się naszym zawodnikom.

Gospodarzom do stuprocentowego triumfu wystarczy wygranie dwóch partii. Jeśli zwyciężą w jednej, wówczas trzeba będzie policzyć sety ze wszystkich pojedynków całego dwumeczu. Na razie bilans ten jest dla naszego zespołu bardzo korzystny i wynosi 11:5. Jeśli ASTS Olimpia-Unia awansuje do półfinału, zapewni sobie medale, bo te otrzyma cała najlepsza czwórka. Zapisze się też w historii polskiego tenisa stołowego i... to na tyle.

Ekstra kasa tylko dla zwycięzcy

- Żadne premie od europejskiej federacji za awans do strefy medalowej nie są wypłacane - mówi przedstawiciel grudziądzkiego klubu. - Na gażę finansową może liczyć jedynie zwycięzca całych rozgrywek. Gramy więc przede wszystkim dla prestiżu.

Oczywiście, są jeszcze ewentualne premie w klubie, ale to wewnętrzna sprawa między sponsorem i zawodnikami. Koszty uczestnictwa w rywalizacji najlepszych drużyn Starego Kontynentu też przecież do małych nie należą.

Tymczasem grudziądzcy kibice dzięki znakomitej grze swoich pupili mają szansę na żywo oglądać absolutnie najlepszych pingpongistów na świecie, a do tego przeżywać niezapomniane i radosne emocje związane z triumfami swojej ekipy.

Sportowa zapowiedź piątkowego pojedynku

Jeszcze żadnemu polskiemu męskiemu zespołowi nie udało się awansować do półfinału Ligi Mistrzów w tenisie stołowym. Ale dziś może się to zmienić.

Przed szansą na historyczny wyczyn stają mistrzowie kraju - ekipa ASTS Olimpii-Unii Grudziądz.

Zespół trenera Piotra Szafranka z pierwszego spotkania ćwierćfinałowego przywiózł bardzo korzystny rezultat. Wygrał aż 3:1, a do tego bilans setów ma 11:5. To stawia go w roli mocnego faworyta.

Zagrają bez kalkulacji

- To był dopiero pierwszy mecz, a my zrobiliśmy na razie tylko mały kroczek w kierunku półfinału - podkreśla szkoleniowiec grudziądzkiego zespołu. - Musimy zdobyć u siebie co najmniej dwa punkty, by być w stu procentach pewnym awansu. Ale nie będziemy grali na minimum. Podchodzimy do rywalizacji z nastawieniem walki o pełną pulę.

Tydzień temu - w hali lidera niemieckiej Bundesligi FC Saarbruecken - polski zespół sprawił nie lada sensację, pokonując miejscowych 3:1.

Goście w kapitalny sposób wykorzystali osłabienie rywali, którzy zagrali bez Francuza Adriena Matteneta (problemy zdrowotne). W jego miejsce wystąpił trener niemieckiej ekipy Slobodan Grujic, który przegrał 2:3 z Yaroslavem Zhmudenką. Ale triumfu ASTS Olimpii-Unii nie byłoby, gdyby nie znakomita postawa dwójki jej liderów.

Wyleczyli Bojana Tokica

Najpierw Słowak Wang Yang, a następnie Japończyk Konishi Kaii, ograli po 3:0 urodzonego w Bośni i Hercegowinie a reprezentującego Słowenię Bojana Tokica. Te dwa triumfy spowodowały, że teraz bliżej awansu są właśnie grudziądzanie.

W pierwszym meczu jedyny punkt dla FC Saarbruecken wywalczył znakomity Portugalczyk Tiago Apolonia (27. rakieta świata), który jednak dopiero po pięciosetowym boju uporał się z Konishim.

Jeśli liderzy Bundesligi myślą o odwróceniu losów rywalizacji w Lidze Mistrzów, a tak z całą pewnością jest, Apolonia zagra najprawdopodobniej w Grudziądzu meczach pierwszym i czwartym. Wiele też zależeć będzie od tego, czy wykurować się zdąży Mattenet (aktualnie czterdziesty pingpongista na świecie).

W niedzielę też pauzował

- Trudno powiedzieć, w jakim składzie dziś wystąpią rywale - przyznaje Piotr Szafranek. - W niedzielę w swoim meczu ligowym także grali bez groźnego Francuza. Trzeba z tym wszystkim po prostu się wstrzymać. Na pewno jesteśmy przygotowani na wariant ich optymalnego składu. Trzeba tak do tego podejść. Jeśli zagrają bez Matteneta, powinniśmy teoretycznie mieć nieco łatwiej.

Przedstawiciele ASTS Olimpii-Unii podkreślają ponadto, że to będzie prawdziwa wojna nerwów i przestrzegają, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Należy spodziewać się różnych wariantów ustawienia składu, bo to zawsze wielka niewiadoma.

Gotowi na twardą walkę

Tradycyjnie o powodzeniu i końcowym sukcesie decydować będzie wiele czynników: odpowiednia taktyka, przygotowanie mentalne, dyspozycja fizyczna czy łut szczęścia.

- Musimy być także gotowi na twardą, męską walkę - zaznacza szkoleniowiec mistrzów kraju i liderów polskiej superligi. - Mamy ich dobrze rozpracowanych, ale oni również mają tak samo z nami. Mimo to trudno przewidzieć pewne rzeczy. Jedno jest pewne. Musimy być bardzo skoncentrowani.

W dzisiejszym pojedynku (początek o godzinie 18 w hali przy Piłsudskiego, bilety dla dorosłych po 10 złotych) ważny może być każdy set, a nawet każda rozgrywana piłeczka.

Każda akcja ma znaczenie

Wszystko dlatego, że w przypadku wygranej Niemców 3:1 to właśnie stosunek setów będzie miał decydujące znaczenie. Na razie zapas sześciu mają grudziądzanie. Jeśli więc będą przegrywać poszczególne gry, przydałoby się, by robili to w stosunku 1:3 lub najlepiej 2:3. Wówczas strata setów będzie dla trudna do zniwelowania.

Jeśli i bilans setów byłby identyczny, wtedy w ruch pójdą kalkulatory i trzeba będzie policzyć bilans wszystkich punktów. I to właśnie sprawia, że każda akcja będzie miała olbrzymi ciężar gatunkowy.

Dzisiaj rozegrany zostanie komplet meczów ćwierćfinałowych. W bardzo korzystnej sytuacji jest TTC Fakel Gazprom Orenburg, który w derbach Rosji ma zaliczkę 3:1 i też zagra u siebie. Nieco skromniejszej zaliczki (3:2) przed własną publiką bronić będzie w starciu z Borrusią Duesseldorf francuskie AS Pointoise.

Swój pierwszy mecz 3:1 wygrało szwedzkie Eslovs Ai, które rewanż ma na wyjeździe. To ten zespół w czerwcu ograł nasz w finale Pucharu ETTU. I to na zwycięzcę tej pary trafią grudziądzanie, jeśli przejdą.

- Nie ma co tak daleko wybiegać w przyszłość - mówi Piotr Szafranek. - Jeżeli myśli się za bardzo do przodu, można się rozczarować i w ogóle w półfinale się nie znaleźć.

1/4 finału Ligi Mistrzów - rewanże

W nawiasach godziny meczów i wynik z pierwszej konfrontacji: TTC Fakel Gazprom Orenburg - UMMC Jekaterynburg (13.20, 3:1), ASTS Olimpia-Unia Grudziądz - FC Saarbruecken TT (18, 3:1), Chartres ASTT - Eslovs Ai Bordtennis (19, 1:3), AS Pointoise Cergy - Borussia Duesseldorf (20, 3:2).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska