Paradoksy osłabiają nie tylko chorych

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/lorenczewska_mariola.jpg" >Człowiek z podejrzeniem białaczki ma być przyjęty do szpitala, ma wyznaczony termin, ale okazuje się, że musi poczekać. Nie wiadomo, jak długo. Liczy, że dowie się czegoś bliższego. Niestety, tak się nie dzieje. Ogarnia go przerażenie, strach.

Wstrzymanie przyjęć takich pacjentów to ruch ryzykowny. W przypadku nowotworu szpiku liczy się każdy tydzień, a nawet dzień. Stres spowodowany odroczeniem przyjęcia na Oddział Hematologii szpitala przy Batorego w Toruniu, jednego z dwóch w województwie, na pewno swoje zrobi.

<!** reklama>Odmowa dotyka osób w różnym wieku, zarówno 20-latków, jak i po „80”. Hematologia w szpitalu przy Batorego jest oddziałem obleganym, ma pod opieką coraz więcej chorych, bo możliwości leczenia są coraz większe, ale kontrakty tego nie uwzględniają. NFZ nie bierze pod uwagę prostego faktu, że choroby do niedawna uważane za śmiertelne teraz dają się leczyć. To się nazywa postęp w medycynie.

Pacjenci przechodzą w fazę choroby przewlekłej, ale żyją. Kosztują dużo, to fakt. Tym bardziej że niektóre leki onkologiczne podrożały. NFZ dziwi się, skąd tylu chorych na białaczki. Tymczasem tempo tzw. nadwykonań rośnie i to w zastraszającym tempie. Sytuacja wydaje się patowa, bo NFZ za tzw. nielimitowane świadczenia, czyli za udary, zawały, porody też nie płaci. A onkologia jest limitowana. NFZ nawet za tzw. procedury ratujące życie ma zaległości.

Tak źle jeszcze nie było. Potrzebna jest odgórna decyzja, ale brakuje odwagi do jej podjęcia. Zakończyć farsę z NFZ i to jak najszybciej!