Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza porażka stała się faktem

Redakcja
Ekipa Pomorzanina (na zdjęciu Rafał Szrejter - z lewej i Filip Sobczak - w środku) uległa Grunwaldowi 1:5
Ekipa Pomorzanina (na zdjęciu Rafał Szrejter - z lewej i Filip Sobczak - w środku) uległa Grunwaldowi 1:5 Sławomir Kowalski
Laskarze Pomorzanina doznali pierwszej w tym sezonie porażki na własnym boisku. Torunianie ulegli Grunwaldowi Poznań 1:5.

Było to starcie dwóch najlepszych drużyn w Polsce i tak jak w rundzie jesiennej lepsi okazali się obrońcy mistrzowskiego tytułu. Mimo przegranej Pomorzanin utrzymał się na drugim miejscu w tabeli.

Ze względu na liczne kontuzje w drużynie, szczególnie wśród obrońców, trener Piotr Żółtowski musiał nieco poeksperymentować przy ustawieniu swych podopiecznych. Ponadto przygotował taktykę, która miała być najbardziej optymalna w starciu z tak mocnym rywalem. Torunianie mieli grać cofnięci, unikać wymiany ciosów i starć w środku pola, a w atakach wykorzystywać skrzydła. Nietrudno się domyślić, że w związku z tym od początku przewaga była po stronie Grunwaldu. Gospodarze dość dobrze radzili sobie w destrukcji i raz po raz wybijali z rytmu poznaniaków. W 11 minucie nie ustrzegli się jednak błędu i stracili gola. Po akcji lewą stroną piłka trafiła w półkolu do Mateusza Poltaszewskiego, a ten bez problemów pokonał Pawła Murszewskiego. Na szczęście to zdarzenie nie podziałało deprymująco na miejscowych. Dalej starali się wypełniać założenia taktyczne, a ponadto coraz częściej zaczęli pojawiać się pod bramką mistrzów Polski. Po jednej z takich wizyt wywalczyli krótki róg, który pchnięciem w prawy dolny róg golkipera wykorzystał Wołodymir Stretowicz. Odpowiedź faworyzowanego Grunwaldu była bardzo szybka. Znów zawiodła współpraca na linii pomoc – obrona i niepilnowany Mateusz Poltaszewski odzyskał prowadzenie dla swojej drużyny. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Paweł Bratkowski dokładnie przymierzył z krótkiego rogu i podwyższył na 3:1. W tym fragmencie meczu torunianie popełniali zbyt dużo błędów przy rozgrywaniu akcji. Niedokładne przyjęcia piłki i niecelne podania prowadziły do licznych strat, które sprawiały, że poznaniacy z łatwością mogli budować kolejne groźne akcje. Ale mimo to jeszcze przed przerwą szansę na kontaktowego gola miał Pomorzanina. Strzał z bekhendu Stretowicza przeleciał obok bramki Mariusza Chyły.

Po zmianie stron nieco zmienił się sposób gry gospodarzy. Już nie byli tak mocno cofnięci, grali też odważniej w ofensywie. I bardzo długo przynosiły to efekty. Przewaga wciąż była po stronie przyjezdnych, oni też groźniej i częściej atakowali, lecz bez powodzenia. Co więcej, to torunianie mieli dogodniejsze sytuacje. Jednak zagrania Michała Kunklewskiego i po krótkim rogu Michała Makowskiego były minimalnie niecelne. Wszystko dobrze układało się aż do momentu, gdy Pomorzanin zaczął powielać błędy z pierwszej połowy. Kolejne straty, licznie nieporozumienia i nonszalanckie zagrania ułatwiały rywalom grę. W 59 minucie Michał Śliwiński, który pojawił się na boisku w drugiej części, zatrzymał Waldemara Rataja, a uderzenie Mateusza Poltaszewskiego - po szybkim rozegraniu rzutu rożnego – poleciało obok słupka. Jednak pięć minut później toruński golkiper nie zdołał powstrzymać kontry rywali, którą wykończył Adrian Krokosz. Gospodarze grali do końca ambitnie i szukali kolejnych szans na gola. I tuż przed ostatnim gwizdkiem byli tego bardzo bliscy, tylko że Stretowicz zamiast podać lepiej ustawionemu koledze zdecydował się na strzał z bekhendu. Piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. Goście szybko wznowili, ich akcja błyskawicznie przeniosła się do toruńskiego półkola i Karol Majchrzak ustalił wynik na 5:1.

- I właśnie ta ostatnia bramka bardzo mnie zdenerwowała – podsumował trener Piotr Żółtowski. - To było ewidentne poddanie się, a to nie może mieć miejsca. Mimo że się przegrywa, nie wolno rezygnować z walki, trzeba walczyć do końca. Drugi bolesny moment to kontuzja Rafała Szrejtera. Jeszcze nie wiemy na jak długo wyeliminuje go to z treningów. Widać, że cały czas mamy pod górę. Przegraliśmy mecz, który chciałem by był w naszym wykonaniu meczem walki. Mimo absencji kilku podstawowych zawodników przygotowaliśmy się dobrze taktycznie, ale nie wiem dlaczego w pewnym momencie odeszliśmy od tego co sobie założyliśmy. Zaczęły się gierki w środku pola, które prowadziły do strat, a to z kolei powodowało utratę sił, bo przy stracie na środku boiska konieczne były szybkie powroty. Porażka boli, ale można z niej wyciągnąć wnioski. Przede wszystkim musimy trzymać się przygotowanej taktyki, bo odejście od niej mocno ułatwiło Grunwaldowi zadanie.

Pomorzanin Toruń – Grunwald Poznań 1:5 (1:3)

0:1 Mateusz Poltaszewski (5), 1:1 Wołodymir Stretowicz (11 krótki róg), 1:2 Mateusz Poltaszewski (24), 1:3 Paweł Bratkowski (30 krótki róg), 1:4 Adrian Krokosz (64), 1:5 Karol Majchrzak (70)

Pomorzanin: Paweł Murszewski (od 36 Michał Śliwiński) – Wołodymir Stretowicz, Michał Makowski, Damian Mondrzejewski, Szymon Bożyk, Bartosz Żywiczka, Maciej Zieliński, Michał Raciniewski, Michał Kunklewski, Karol Szyplik, Witalij Kalinczuk oraz Filip Sobczak, Rafał Szrejter, Bartosz Drążkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska