Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieszo przez Saharę

Małgorzata Chojnicka
Rozmowa ze SŁAWOMIREM CHOJNACKIM, policjantem i miłośnikiem ekstremalnych podróży oraz sztuk walki.

Rozmowa ze SŁAWOMIREM CHOJNACKIM, policjantem i miłośnikiem ekstremalnych podróży oraz sztuk walki.<!** Image 2 align=none alt="Image 223817" sub="- Zainspirowało mnie kiedyś jedno zdjęcie w encyklopedii i chciałem ten widok zobaczyć na własne oczy - opowiada o swojej wyprawie Sławomir Chojnacki / Fot.:Nadesłane">


Kiedy zaczęła się Pana przygoda ze sztukami walki?

Sztuki walki trenuję od 14 lat. Zacząłem od taekwondo, potem było kendo, a teraz kyokushin karate. Zapisałem się bowiem do Lipnowskiego Klubu Kyokushin Karate. W moim przypadku rodzaj zależy od miejsca, w którym aktualnie mieszkam. Po prostu trenuję to, co jest dostępne. Dla mnie najważniejsza jest sama walka, a wszystko poza nią zaliczam do suchej teorii. To moja wielka życiowa pasja i hobby. Niedawno spróbowałem swych sił w IV Amatorskim Pucharze KSW w Warszawie. Po raz pierwszy walczyłem podczas zawodów i ten start traktuję jako taki rekonesans.

Skąd pomysł, aby przemierzyć na pieszo Saharę Zachodnią?

Chciałem przeżyć przygodę i czegoś się nauczyć, a przede wszystkim poczuć pustynię. Zainspirowało mnie kiedyś jedno zdjęcie w encyklopedii i chciałem ten widok zobaczyć na własne oczy. Pojechałem oczywiście w ramach swojego urlopu. Zacząłem uczyć się języka angielskiego i przez kilka miesięcy przed wyprawą szukałem towarzyszy podróży na portalach społecznościowych. Jednak nikt się zgłosił i wyruszyłem samotnie. Wcześniej starałem się jak najwięcej dowiedzieć o Saharze Zachodniej, przede wszystkim o zagrożeniach, bo jest to teren sporny pod względem politycznym. Część terytorium okupowana jest przez Maroko. O polityce i religii nie rozmawia się z mieszkańcami.

Jak wyglądała ta wyprawa?

Spędziłem tam dziesięć dni i przeszedłem w tym czasie 200 km. Kierowałem się ku zwrotnikowi Raka. Szedłem wzdłuż drogi tranzytowej, bo nie mogłem ryzykować, że zabłądzę. W dodatku to teren bardzo niebezpieczny pod różnym względem. Z jednej strony żyje tam bardzo jadowita żmija rogata, a z drugiej tereny położone dalej od drogi są zaminowane. W tym krótkim czasie miałem aż 27 kontroli paszportowych. Praktycznie nie spałem, bo bałem się jadowitych węży i skorpionów. Przez dwa dni nic nie jadłem. Gdy dotarłem w końcu nad brzeg Oceanu Atlantyckiego spałem w śpiworze na skałach. Mogłem podziwiać zachód słońca nad Atlantykiem i w pełni się nim delektować. Tam przez cały czas wieje wiatr, a piach ma się dosłownie wszędzie. Słońce jest bardzo niebezpieczne i trzeba używać kremów z wysokimi filtrami. Proszę sobie wyobrazić na skórze połączenie potu, piasku i kremu. Zmęczenie jest ogromne, a nie miałem możliwości, aby się umyć&

Jak odnosili się do Pana mieszkańcy?

Bardzo życzliwie. O muzułmanach słyszy się wiele złych opinii, ale mnie nawet włos z głowy nie spadł. Podchodzili do mnie z dużą życzliwością. Kiedy dotarłem do Ad-Dachli nad Oceanem Atlantyckim, będącej kresem mojej podróży, jeden z mieszkańców zaprosił mnie do swojego domu. Właśnie z nim utrzymuję kontakt na facebooku. Jak już jednak wspomniałem, nie rozmawia się o religii i polityce. Są to tematy drażliwe.

Czy taka wyprawa dużo kosztuje?

Cena jest nieporównywalnie niższa od tych oferowanych przez biura podróży. Ma zresztą zupełnie inny charakter. Nie chciałem siedzieć w hotelu nad basenem, bo w ten sposób nie poznałbym kraju i ludzi. Chciałem poczuć i przeżyć pustynię, co mi się udało. Dla mnie było to też zmierzenie się z własnymi słabościami i lękami. Wydałem w sumie około dwóch tysięcy złotych, a do Marrakeszu leciałem samolotem. Podobnie wyglądał powrót.

Co w planach?

Pielgrzymka do Ziemi Świętej, ale taka prawdziwa - piesza. Mam nadzieję, że teraz uda mi się znaleźć towarzyszy. Szukam ludzi zdrowych i odważnych.

Jak żona podchodzi do tych pomysłów?

Wie, że to moja pasja i ją akceptuje. Już wcześniej urządzałem wyprawy survivalove, a więc jest przyzwyczajona do tych moich, trochę ekstremalnych pomysłów.<!** reklama>

Jest Pan policjantem. Lubi Pan swoją pracę?

Bardzo. Pracuję w prewencji w Kikole. Lubię pomagać ludziom i im doradzać. Z drugiej strony wiele się też od nich uczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska