Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po igrzyskach do pracy

Piotr Bednarczyk Krystian Góralski
Rozmowa z Łukaszem Pawłowskim, wioślarzem AZS-u UMK, srebrnym medalistą igrzysk w Pekinie, przygotowującym się do igrzysk w Londynie.

Rozmowa z Łukaszem Pawłowskim, wioślarzem AZS-u UMK, srebrnym medalistą igrzysk w Pekinie, przygotowującym się do igrzysk w Londynie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 185161" sub="Łukasz Pawłowski twierdzi, że przed IO w Londynie ma większą motywację niż cztery lata temu Fot.: Grzegorz Olkowski">Wspólnie z pomagającymi Tobie Karolem Lejmanem i Janem Konikiewiczem z firmy One Sport Marketing wpadliście na pomysł pozyskania sponsorów w dość oryginalny sposób. Jak odebrałeś inicjatywę wypracujMYsukces.pl?

Jestem zachwycony samym projektem i pomysłem pracy w różnych firmach. Po igrzyskach będę miał bardzo dużo czasu. Mam 29 lat i całe życie zajmowałem się tylko i wyłącznie wioślarstwem. Dlatego to będzie dla mnie wspaniała przygoda i nowe doświadczenie życiowe. Wiadomo, że będę pracował nieco w innej formie, ale pójdę i solidnie przepracuję u każdego ten jeden dzień. Zobaczę jak to wygląda z drugiej strony. Dla mnie to super przygoda, a myślę, że firmy też na tym skorzystają. Będzie to dla nich w pewien sposób fajna reklama. Innym aspektem tej akcji jest fakt, że poszukiwałem pieniędzy. W tym roku zajęliśmy na mistrzostwach świata siódme miejsce, nie udało się zdobyć medalu. W związku z tym wyrzucono nas z klubu „Londyn 2012” osiem miesięcy przed igrzyskami. Obcięto nam stypendium o sześćdziesiąt procent, zaczęło się robić nieciekawie pod względem finansowym i musieliśmy coś wymyśleć. Kilku sponsorów już mamy, cały czas szukamy kolejnych. Mam nadzieję, że z igrzysk wrócę z jakimś krążkiem i będę mógł odpracowywać tę pomoc.

Czy w związku z projektem jest jakaś praca, której byś się nie podjął?

Oczywiście ta, których z prawnego punktu widzenia nie mógłbym wykonywać. Ale jestem otwarty na propozycje. Wychodzę z założenia, że im trudniejsza praca, tym fajniejsza przygoda i doświadczenie. Nie chodzi przecież o to, żebym poszedł do danej firmy, zrobił sobie zdjęcie i posiedział. Zależy mi na tym, żebym się czymś zajął i zobaczył, jak to jest.

Masz już za sobą pierwsze przygotowania w tym roku. Jak przebiegały?

Wraz z całą osadą byłem w Szklarskiej Porębie. Oprócz nas była jeszcze między innymi czwórka podwójna. Będąc tam codziennie biegamy w Jakuszycach na nartach po dwie godziny. Jest cykl zawodów organizowanych co roku, w których zawsze bierzemy udział. Traktujemy to jako trening, ale jesteśmy sportowcami i gdy mamy na sobie numerki startowe, to zawsze jest rywalizacja. Każdy daje z siebie wszystko. Jest to fajna zabawa, a przy okazji udało się osiągnąć dobre wyniki. Zająłem bowiem 10 miejsce. Moja technika też jest coraz lepsza.

<!** reklama>

Jakie są dalsze plany?

Teraz wybieramy się do włoskiego Livinio (Łukasz wyleciał tam w minioną niedzielę - dop. aut.). Tam też będziemy głównie biegać na nartach. Później powrót do kraju na kilka dni i lecimy do Portugalii, gdzie zaczniemy pływać. Wchodzimy wówczas już w cykl treningów specjalistycznych. Gdy pierwszy raz zejdziemy na wodę, to będziemy już pływać do samych igrzysk.

Czy te przygotowania różnią się od tych, które miałeś cztery lata temu?

Szkielet na pewno jest podobny. Tak samo chcemy zbudować formę, żeby rosła, rosła i wystrzeliła w Londynie. Wiadomo, że nie jest to proste. My nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, co cztery lata temu. Każdy z nas ma cztery lata więcej. Szkielet przygotowań jest przygotowany z wyprzedzeniem, ale szczegóły zmieniają się. Nie damy rady przewidzieć tego, co będziemy robić dalej niż miesiąc w przód. Nie wiemy, jak zareaguje nasz organizm na dany trening, jak będziemy zmęczeni. To wszystko jest ruchome.

Konkurencja w Waszej czwórce jest spora. Ilu jest kandydatów do medalu?

Trzynastu, czyli tylu, ilu będzie na igrzyskach. Konkurencja jest tak wyrównana, że jeżeli ktoś zacznie pływać o dwie sekundy szybciej niż podczas mistrzostw świata w Bledzie i teraz był powiedzmy dziesiąty, to może powalczyć o medale. Waga lekka jest tak specyficzną konkurencją z racji tego, że wszyscy zawodnicy mają bardzo podobne parametry wagowe i wzrostowe. Nie zjawi się nagle ktoś z warunkami ponadprzeciętnymi, bo musi mieć siedemdziesiąt kilogramów. Dlatego w pewien sposób jesteśmy zrównani. My podczas tych mistrzostw przegraliśmy awans do finału o siedem setnych sekundy. W finale B wygraliśmy o nieco ponad półtorej sekundy z osadą szóstą, która nie zrobiła kwalifikacji olimpijskiej. Nawet w Bledzie gdybyśmy popłynęli o sekundę szybciej, to śmiało walczylibyśmy o medal.

Jak oceniasz motywację swoją i kolegów teraz i cztery lata temu?

Nie wiem, czy w tym roku nie jest większa. Wiemy już jak smakuje sukces. Chcielibyśmy powtórzyć ten wyczyn i zdobyć medal na igrzyskach. Do Pekinu jechaliśmy jako debiutanci. Wcześniej nie wygrywaliśmy imprez, nie wchodziliśmy nawet do finału. Gdy mówiliśmy wówczas, że jedziemy zdobyć medal, a nie tylko jechać tam, żeby być, to wszyscy traktowali to z przymrużeniem oka. Teraz presja jest większa, ale motywacji nigdy nam nie brakowało. Same igrzyska są największą dla nas motywacją. Jest to tak wspaniał a i niezapomniana impreza, na którą rzadko się jeździ. Czasami nawet musimy się hamować, żeby za dużo nie zrobić.

Spędzacie ze sobą sporo czasu w małym gronie. Pojawiają się konflikty? Jak sobie z nimi radzicie?

Oczywiście, że są. Byłoby niezdrowe, gdyby ich nie było. Kwestia polega na tym, czy są to dyskusje kreatywne, czy nie. Czy rozchodzimy się wyjaśniając sprawę i oczyszczając atmosferę, czy obrażamy się na siebie. Nie jesteśmy, mówiąc szowinistycznie, kobietami, które obrażają się na siebie i przez pół roku ze sobą nie rozmawiają. A tak się dzieje czasami nawet w światku wioślarskim wśród pań. Czasami padają mocne słowa, ale jak chce się osiągnąć sukces, to nieraz nerwy puszczają. Co roku spędzamy ze sobą praktycznie tyle samo czasu i zdarza się, że mamy już siebie dość. Musimy od siebie odpocząć. W tym roku są jednak igrzyska. To tak ważny dla nas cel, że nie ma opcji, że jesteśmy przemęczeni i musimy od siebie odpocząć. Trzeba dużo poświęcić.

Być może nie będziesz jedynym przedstawicielem Torunia w Londynie. O przepustkę walczą jeszcze Michał Słoma, Sławomir Kruszkowski. Kto, Twoim zdaniem, ma szansę pojechać na igrzyska?

Jestem tego zdania, że dopóki ktoś próbuje, to ma szanse. Póki chce, trenuje, jest zdrowy, to zawsze może jechać. Trudno powiedzieć, jak się to wszystko potoczy. Słyszałem też, że laskarze i florecistki mają szansę na kwalifikację. Nikt im tej szansy nie zabiera, więc trzymajmy kciuki. Jeżeli im się uda, to będzie świetnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska