Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróż do początków fotografii

Małgorzata Chojnicka
Andrzej Górski podczas pracy
Andrzej Górski podczas pracy Małgorzata Chojnicka
Ośrodek Kultury i Biblioteka Gminy Wielgie zorganizowały warsztaty mokrego kolodionu. Poprowadził je Andrzej Górski z Białegostoku

Technika mokrego kolodionu była stosowana w fotografii w XIX wieku. Na czym polegała mogli przekonać się uczestnicy warsztatów.
Żyjemy w dobie cyfrowych aparatów fotograficznych. Natychmiast widzimy efekt końcowy naszych działań, ale nie mamy okazji doświadczenia tych magicznych chwil w ciemni. Jeszcze w sumie nie tak dawno dopiero tam można się było przekonać czy zdjęcie wyszło. Teraz fotografuje praktycznie każdy, ale dla ilu osób terminy takie jak: czas naświetlania, przysłona czy balans bieli kompletnie nic nie znaczą?

Zacięte miny na starych fotografiach

Ośrodek Kultury i Biblioteka Gminy Wielgie zorganizowały warsztaty fotograficzne, poświęcone technice mokrego kolodionu. Była ona stosowana na szeroką skalę od lat 50. do początku 80. XIX wieku. Wtedy była bardzo nowoczesna, bo skracała czas ekspozycji, ale i tak portretowana osoba musiała wytrwać w pozycji nieruchomej od kilku do kilkunastu sekund. Ówcześni fotografowie wykorzystywali nawet specjalne podpórki pod głowę. Nic dziwnego, że na starych fotografiach ludzie mają tak zacięte miny.
Podróż do początków fotografii poprowadził Andrzej Górski, fotograf z Białegostoku, a za studio fotograficzne posłużyło poddasze domu Karoli i Kazimierza Grefkowiczów w Czarnem. W stylowym wnętrzu łatwiej było osiągnąć zamierzony efekt.
- Zawsze zajmowałem się fotografią wielkoformatową - mówi Andrzej Górski. - To były głównie zdjęcia studyjne i architektury. Plastyka dużych obiektywów zawsze bardziej mi odpowiadała. Fotografia cyfrowa oznaczała dla mnie zmianę zawodową, bo, jak zresztą wielu innych fotografów, musiałem się przystosować. Wcześniej próbowałem zrealizować dla siebie taki projekt, którego tematem przewodnim miały być marzenia senne. Trochę mi on nie wyszedł, ale zacząłem szukać informacji z jednej strony o ludzkiej podświadomości, a z drugiej o mokrych technikach fotograficznych. W końcu zabrałem się za kolodion. To było pięć lat temu.

Czasochłonna technika

Mokry kolodion jest czasochłonny i wymaga dużego zdyscyplinowania. Zrobienie udanej fotografii poprzedza z reguły kilka nieudanych podejść, ale dopiero wtedy można docenić kunszt dawnych fotografów i w pełni zrozumieć przeżycie, jakim było zrobienie rodzinnej fotografii. - To technika, która nagradza - kontynuuje Andrzej Górski. - Dla mnie pierwszą nagrodą był już sam moment, kiedy zdjęcia zaczęły wychodzić poprawnie. W ubiegłym roku zapaliłem się do takiego pomysłu, żeby z tym moim drewnianym aparatem dokumentować regaty starych żaglowców na Bałtyku i w ogóle popłynąć takim XIX-wiecznym żaglowcem. Na moje maile odpowiedziała załoga norweskiego statku, która zgodziła się przyjąć mnie na pokład, a National Geographic Polska udzielił mi akredytacji na całe przedsięwzięcie. Gdybym był posiadaczem aparatu cyfrowego, jeszcze do tej pory czekałbym na odpowiedź.

Skomplikowana ta chemia

Niby wszystko jest oczywiste - szklana płyta trafia do aparatu, następnie model musi wytrzymać nieruchomo kilkanaście sekund, a potem w ciemni pod wpływem wywoływacza powstaje obraz. - Są dwa komponenty fotograficzne, a mianowicie kolodion, który jest roztworem bawełny strzelniczej w eterze - opowiada Andrzej Górski. - Jeżeli dodamy do niego część soli metali ciężkich, to szklana płyta powleczona warstwą kolodium wprowadzona do pojemnika z azotanem srebra w ciągu trzech minut stanie się światłoczuła za sprawą bromków i jodków srebra. Płytę po wyciągnięciu z azotanu srebra należy załadować do kasety i przenieść do aparatu, naświetlić i wywołać. Wywołanie wyglądało zupełnie inaczej, bo po polaniu płytki wywoływaczem w ciągu kilkunastu sekund było widać, czy zdjęcie wyszło. Potem stosuje się utrwalacz. Cały proces musi się zamknąć w kwadransie, bo płyta w stanie półwilgotnym jest wrażliwa na światło. Gdy zasychają pory kolodionu, jej czułość gwałtownie spada. Następnie wyciągam płytę z aparatu i idę z nią do ciemni. Tam polewam wywoływaczem, płuczę, utrwalam i znowu płuczę. Kiedyś robiono kopie stykowe na papierze solnym lub albuminowym. Ja używam współczesnego papieru fotograficznego, albo po prostu skanuję. Tak powstaje zdjęcie w technice mokrego kolodionu.
Zobacz galerię: Warsztaty fotografii w Wielgiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska