Pomorzanin Toruń pokonał HKS Siemianowiczankę na inaugurację rundy wiosennej

To miała być ciężka przeprawa dla podopiecznych trenera Piotra Żółtowskiego. Nie dlatego, że ekipa ze Śląska jest tak wymagającym rywalem, ale dlatego, że laskarze Pomorzanina dopiero co zakończyli ostre treningi i brakuje im jeszcze świeżości.

I rzeczywiście początek spotkania pokazał, że torunianie mogą mieć kłopoty. W siódmej minucie gospodarze powinni objąć prowadzenie. Michał Śliwiński obronił jednak rzut karny egzekwowany przez Łukasza Orła.

Ta sytuacja podrażniła gości, ale długo nie mogli znaleźć właściwego rytmu gry. Ich akcje nie kleiły się, brakowało też dokładności. A jak już dochodziło do okazji strzeleckich, górą był bramkarz rywali Marek Kompała. Do czasu. W 21 minucie po raz pierwszy w tym meczu został zmuszony do kapitulacji. Zagranie z prawego skrzydła od Damiana Mondrzejewskiego wykorzystał Krystian Makowski i zamykając ten atak z lewej strony wpakował piłkę do siatki.

Niespełna cztery minuty później na 2:0 podwyższył Filip Sobczak, który po przechwycie w półkolu przeciwników trafił z ostrego kąta. Te dwa gole zdobyte w dość krótkim odstępie czasu nie wpłynęły na zmianę obrazu gry. Wciąż częściej przy piłce byli torunianie, lecz nic wielkiego z tego nie wynikało. Gospodarze zaś starali się znaleźć sposób na zmianę niekorzystnego wyniku kontratakami. Po jednym z nich bliski pokonania Śliwińskiego był Łukasz Orzeł. Golkiper gości znów okazał się lepszy.

W końcówce pierwszej połowy mogło być 3:0 dla przyjezdnych, jednak Łukaszowi Kurniewiczowi nieznacznie zabrakło precyzji i piłka zamiast wpaść do bramki odbiła się od słupka.

Na początek drugiej części w dużej mierze wpływ miało zdarzenie z końcowych minut pierwszej odsłony, gdy 10-minutowym wykluczeniem, w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, ukarany został Błażej Fryckowski. Grający w osłabieniu torunianie nadziali się na kontrę HKS-u, którą na gola zamienił Mateusz Filip.

Miejscowi zwietrzyli swoją szansę, ale szybko ich zapędy ostudził Krystian Makowski, który skutecznie przymierzył z krótkiego rogu. I nic się nie zmieniło, gdy do Fryckowskiego dołączył Szymon Bożyk i Pomorzanin grał w dziewiątkę.

Goście przetrwali ten ciężki okres. A potem zaczęli grać coraz składniej, coraz dokładniej i, przede wszystkim, skutecznie. W 48 minucie Krystian Makowski skompletował hat-tricka.

1:5 zrobiło się po uderzeniu z powietrza Sobczaka, który dobijał obroniony przez Kompałę strzał z krótkiego rogu Krystiana Makowskiego. Ten gol zupełnie podciął skrzydła Ślązakom. A torunianie nie zwalniali tempa. W końcowych 10 minutach jeszcze czterokrotnie zmusili golkipera HKS-u do kapitulacji. Najpierw uczynił to Michał Kunklewski – po przechwycie i szybkim rozegraniu trójkowej akcji – potem Witalij Kalinczuk, który wykorzystał dogranie Michała Raciniewskiego. Na 8:1 podwyższył po krótkim rogu Michał Makowski, zaś wynik meczu w ostatnich sekundach ustalił Maciej Zieliński.

Pomorzanin wygrał zasłużenie i, co ciekawe, najefektowniej w tym sezonie. A przecież przed spotkaniem było sporo obaw i wiele niewiadomych. W zwycięstwie nie przeszkodziła nawet żenująco słaba postawa arbitrów, którzy co chwilę podejmowali niezrozumiałe dla jednych i dla drugich decyzje. Częściej jednak na niekorzyść torunian.

HKS Siemianowiczanka – Pomorzanin Toruń 1:9 (0:2). 0:1 Krystian Makowski (21), 0:2 Filip Sobczak (25), 1:2 Mateusz Filip (37), 1:3 Krystian Makowski (42 krótki róg), 1:4 Krystian Makowski (48), 1:5 Filip Sobczak (56 krótki róg), 1:6 Michał Kunklewski (61), 1:7 Witalij Kalinczuk (62), 1:8 Michał Makowski (68 krotki róg), 1:9 Maciej Zieliński (70)

Pomorzanin: Michał Śliwiński (od 61 Łukasz Rzepka) – Mariusz Kowalski, Michał Makowski, Damian Mondrzejewski, Rafał Kamiński, Maciej Zieliński, Michał Raciniewski, Arkadiusz Rutkowski, Michał Kunklewski, Witalij Kalinczuk, Krystian Makowski oraz Szymon Bożyk, Filip Sobczak, Wołodymir Stretowicz, Łukasz Kurniewicz, Błażej Fryckowski, Artur Girtler