Poseł, rodzina i krowa. Tomasz Lenz otwiera szeroko drzwi do prywatności [zdjęcia]

Poseł Tomasz jest wpływową postacią w Platformie. Od lat nie wypuszcza z ręki sterów kujawsko-pomorskiej Platformy.

To, że jako polityk Tomasz Lenz nie stroni od mediów społecznościowych jest wpisane w jego polityczną drogę. Podczas studiów działał w radiu Sfera, próbował tez kariery aktorskiej – najpierw w uczelnianym teatrze „Maja”, a później również w Baju Pomorskim. Zanim zaczął odgrywać poważna role w partii, wspierał ją od strony medialnej jako profesjonalista. W 1998 roku rozpoczął działalność gospodarczą w branży reklamowej i poligraficznej.

Droga Tomasza Lenza do polityki miała zresztą sporo zakrętów. Urodzony w 1968 roku polityk z początku chciał być wojskowym. Po dwóch latach porzucił jednak studia w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii i przeniósł się na historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

Jeszcze jako kandydat na artylerzystę Lenz dał się poznać jako zapalony sportowiec, później również uprawiał lekką atletykę, był również koszykarzem „Gryfa”. Nic więc dziwnego, że lubi chwalić się obecnością na stadionie, na który często zabiera rodzinę (zwłaszcza na mecze Twardych Pierników i Apatora).

Na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych Lenz często pokazuje się z dziećmi, których ma aż pięcioro (aktualny związek jest jego drugim małżeństwem). Często pojawia się w profilu posła żona Anna, z zawodu radca prawny.

Rodzinę Lenzów zobaczymy w restauracji, na placu zabaw, na balach i podczas uprawiania sportu. Poseł uraczył nas nawet zdjęciem z krową.

Czy jednak dzieląc się zdjęciami rodzinnymi polityk nie ryzykuje zbyt wiele?

Badanie „Sharenting po polsku” z 2019 roku ujawniło, że 61 proc. rodziców wrzuca zdjęcia swoich dzieci co najmniej raz w miesiącu. Rodzice nie biorą pod uwagę, że pliki nie mają zabezpieczenia przed kopiowaniem, a usunięcie zdjęć nie oznacza, że zniknią one z internetu. Pozostaną tam na zawsze.

Zdjęcia wykradzione z profili w mediach społecznościowych pojawiają się m.in. w serwisach pedofilskich. Może to być w przyszłości niemiła niespodzianka dla dziecka. Wykradzione zdjęcia dzieci mogą również posłużyć do tworzenia fałszywej tożsamości w celu wyłudzeń (zbiórki pieniędzy).