Powrót do sportu ważył się w szpitalu

<!** Image 1 align=left alt="Image 195392" >1. W marcu Mikołaj Burda, zawodnik waszego klubu, został pobity w Toruniu. Co to oznaczało dla przygotowującego się do igrzysk sportowca?

Ten wypadek kosztował naszego wioślarza 1,5 miesiąca przerwy w treningach. Przez pierwsze trzy tygodnie w ogóle jego powrót do normalnej aktywności życiowej stał pod znakiem zapytania. Później, po wykonanych badaniach, lekarze specjaliści stwierdzili, że Mikołaj Burda ma szansę na powrót do sportu. W czasie jednak, gdy reprezentacja Polski przygotowywała się do igrzysk w Londynie, widoki na start miał marne. Tylko hart ducha i wyjątkowe samozaparcie pozwoliły mu na przygotowanie się do igrzysk i powrót do reprezentacji.<!** reklama>

2. Wypadek obniżył formę Burdy?

Bardzo dobry start polskiej ósemki na czerwcowym Pucharze Świata w Monachium, który to puchar wygrała, dawał nadzieję na udany start w Londynie. Ten start nie wyszedł jednak tak, jak się spodziewaliśmy. Ale biorąc pod uwagę to, co spotkało Mikołaja na początku marca w Toruniu, i kolejne miesiące, dla niego akurat był to czas zwycięski. Trzeba pamiętać, że po pobycie w szpitalu wioślarz zaczynał praktycznie od zera. Oczywiste jest, że po kilkunastu latach treningów organizm sportowca był przygotowany do takiego powrotu, ale były jeszcze bariery psychologiczne. Co innego chęci, a co innego pokazanie kolegom z ósemki, że jestem tak samo dobry jak wy, a nawet lepszy. Mikołaj to udowodnił.

3. Co Pan sądzi o zdarzeniu w Toruniu?

Zupełnie bezsensowny atak. Po pierwsze, ten napastnik w ogóle nie znał Mikołaja. Po drugie, nie padło ani jedno słowo zaczepki, ani jakieś zdanie w trakcie ataku. Wydaje mi się, że ten mężczyzna był albo pod wpływem alkoholu, albo środków odurzających. Brak słów. (mo)

Zygfryd Żurawski jest prezesem klubu wioślarskiego RTW Bydgostia