Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premier kokietuje kobiety

Przemysław Łuczak
Politycy PO bez entuzjazmu podchodzą do propozycji premiera Donalda Tuska w sprawie parytetu kobiet i mężczyzn na listach w wyborach do Sejmu w 2011 roku.

Politycy PO bez entuzjazmu podchodzą do propozycji premiera Donalda Tuska w sprawie parytetu kobiet i mężczyzn na listach w wyborach do Sejmu w 2011 roku.

<!** Image 2 align=right alt="Image 129913" sub="Czy po następnych wyborach parlamentarnych zobaczymy w ławach sejmowych więcej kobiet? / Fot. Mwmedia">Pewnie nie byłoby dzisiaj tematu parytetu w Platformie Obywatelskiej, gdyby nie wizyta, którą kilka tygodni temu złożyły premierowi organizatorki Kongresu Kobiet. Przedstawiły one Donaldowi Tuskowi jeden z głównych postulatów tego forum, czyli wprowadzenie parytetu na listach wyborczych. Kobiety zresztą zrobiły jeszcze jeden krok i przygotowują odpowiednią ustawę, która niebawem ma trafić do Sejmu. Premier wprawdzie przeciwny jest ustawowej regulacji tego problemu, ale opowiada się za tym, żeby wewnętrzne parytety wprowadziły poszczególne partie.

Nie palą się do pomysłu

W PO najpierw mówiło się o tym, żeby już w przyszłorocznych wyborach samorządowych w połowie okręgów pierwsze miejsca zajmowały kobiety, a na pierwszych sześciu miejscach każdej listy kobiety i mężczyźni byli umieszczani naprzemiennie. Teraz pojawił się postulat, żeby w następnych wyborach parlamentarnych na listach PO połowę pierwszych miejsc oddać kobietom. Partyjni koledzy premiera nie palą się jednak do tego pomysłu i uważają, że tego rodzaju sprawy powinny być regulowane w „naturalny” sposób, a decydujący głos mieli wyborcy. Wydaje się jednak, że Donald Tusk tak łatwo nie zrezygnuje z tego pomysłu. Kobiety stanowią przecież ponad połowę elektoratu, który trzeba przynajmniej spróbować pozyskać.

<!** reklama>Parytety dla innych?

- Takie propozycje już kiedyś padały - mówi Jarosław Katulski, poseł PO, który nie ukrywa, że jest przeciwny takim rozwiązaniom, ale nie dlatego, że jest mężczyzną. - Od razu bowiem trzeba by wprowadzić parytety dla łysych, a może niepełnosprawnych, itd. Parytetów nie powinno być, to wyborcy powinni decydować, na kogo głosują. Aczkolwiek, jeżeli takie będą decyzje partii, to tak się stanie.

- Z tego, co wiem, premier Tusk mówił o stworzeniu warunków, żeby kobiety rzeczywiście na listach PO znajdowały dla siebie miejsce - stwierdza Domicela Kopaczewska, posłanka PO. - I bardziej chodzi o pracę merytoryczną i społeczną, aby kobiety, które są aktywne w samorządzie, w organizacjach pozarządowych czy w polityce rzeczywiście miały warunki do większej aktywności. Propozycję premiera odbieram bardziej jako socjologiczny niż prawny aspekt.

Palikot gotów już teraz

Właściwie jedynym entuzjastą parytetu na listach PO jest poseł Janusz Palikot, który przyznał „Gazecie Wyborczej”, że pierwsze miejsce na regionalnej liście wyborczej „ma z automatu”, ale jest gotów się go zrzec na rzecz „jakiejś nowej twarzy kobiecej”. Jego zdaniem z pierwszych miejsc nie powinny startować aktualne posłanki i senatorki.

Ustawowe wprowadzenie parytetu dla kobiet i mężczyzn popiera SLD, a PiS na razie nie ma w tej sprawie wyraźnego przesłania. Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że podpisze ustawę o parytetach, jeżeli zostanie uchwalona przez parlament. Z sondażu „Gazety Wyborczej” wynika, że 61 proc. Polaków popiera wprowadzenie parytetu na listach wyborczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska