Prokuratura bada policję

Wniosek o zajęcie się sprawa tego zdarzenia złożyła w Prokuraturze Okręgowej w Toruniu kilka dni po nim Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy. Wraz z nim przekazała również prokuraturze w Toruniu zebrany przez siebie materiał dowodowy.

Po jego analizie, prokuratura miała tylko dwa wyjścia: albo umorzyć postępowanie albo podjąć decyzję o formalnym rozpoczęciu śledztwa. Skoro wybrała drugie wyjście, oznacza to, że dopatrzyła się w nim przesłanek mogących wskazywać na popełnienie w tym klubie przestępstw. Prowadzący śledztwo nie chcą ujawniać jakie dowody przekonały ich o tym, że w tej sprawie trzeba wszcząć śledztwo. Mówią tylko, że posiadają zapis z klubowego monitoringu.

<!** reklama>
- Nikomu nie postawiono zarzutów, postępowanie prowadzone jest w sprawie i w kierunku ewentualnego znieważenia policjantów na służbie i naruszenia nietykalności innych osób - mówi Mariusz Rosiński, szef toruńskiej Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód - Będą jeszcze między innymi bardziej szczegółowo przesłuchiwani świadkowie.

Do incydentu, którego przebieg bada teraz prokuratura doszło w toruńskim klubie „Lizard King”. Po służbie bawiło się tam prywatnie około 10 funkcjonariuszy głównie z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Byli pod większym i mniejszym działaniem alkoholu. Skarżyli się na ich zachowanie inni klienci.

Co najmniej dwóch z bawiących się policjantów awanturowało się. Miał to robić I zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy, Maciej Załucki oraz naczelnik wydziału technik operacyjnych KWP w Bydgoszczy.

W końcu ochrona wezwała policję. Toruńscy funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, zostali zrugani przez - bądź co bądź - swoich  wysokich przełożonych. Potem wszyscy opuścili lokal. 

W związku z tym zajściem stanowisko stracił zastępca Komendanta Wojewódzkiego, który złożył też wniosek o zwolnienie go ze służby. W sprawie zachowania naczelnika prowadzone jest policyjne postępowanie dyscyplinarne.