<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/wojciechowska_narloch_justyna.jpg" >Ministerstwo edukacji - pod wpływem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych - chce zmienić prawo tak, by skutecznie chronić prywatność pełnoletnich uczniów.
Chodzi mniej więcej o to, by zakazać rodzicom dostępu do informacji o ocenach i frekwencji ich dorosłych dzieci. Dotyczyć to ma tych uczniów, którzy wyraźnie zażądają wyłączenia jawności ich postępów w nauce. Z drugiej strony, na rodzicach nadal spoczywał będzie obowiązek karmienia pełnoletnich pociech, zagwarantowania im dachu nad głową, ubierania i leczenia w razie potrzeby.
<!** reklama>Już na pierwszy rzut oka wygląda to na nierówność sił i swoisty życiowy absurd... Odcięty od informacji rodzic, bez prawa do ingerowania w życie swego dorosłego dziecka, ma służyć tylko za bankomat? Przecież nawet te dorosłe dzieci potrzebują wsparcia ze strony swoich matek i ojców, potrzebują ich rad i akceptacji. Bywa też, że wymagają reprymendy i postawienia do pionu, gdy się w życiu i świeżo zdobytej dorosłości pogubią.
Tymczasem szykują się nam przepisy, które rodziców stawiają na przegranej pozycji, a pełnoletnim dzieciom dają zielone światło do roszczeń. Wygląda to mniej więcej tak: nic o mnie nie wiesz, nie wiesz nawet, czy jeszcze chodzę do szkoły, ale musisz płacić, taki masz obowiązek. To nie fair.
I jeszcze jedna kwestia. Brak rodzicielskiego (przyjaznego) nadzoru nad pełnoletnimi dziećmi to prosta droga do poważnych życiowych błędów, złych wyborów. Tych można by uniknąć, nie dając młodzieży narzędzi prawnych, z których, z racji wieku, nie będzie umiała sensownie korzystać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?