Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorczości, jak chodzenia, można się nauczyć

Jan Oleksy
Monika Ciaiolo Studio Tutto
Inwestycja w firmę należącą do kobiety oznacza o 35 procent większy zwrot z inwestycji i przychody wyższe o 20 procent - z Beatą Young*, toruńską bizneswoman, rozmawia Jan Oleksy

Intryguje mnie nazwa Geek Girls Carrots...
Środowisko programistyczne zazwyczaj kojarzy się ze światem mężczyzn jedzących pizzę przed komputerem. Geek Girls Carrots przełamuje ten schemat, stąd karotka, symbolizująca zdrowy team, zbudowany zarówno z kobiet, jak i mężczyzn. Założycielka - Kamila Sidor - zauważyła że na 120 uczestników spotkania „start-up weekend” było tylko 10 kobiet. Stwierdziła, że należy przyciągnąć kobiety do tego świata. Kreatywne myślenie pobudza się, kiedy współpracują ze sobą nie ludzie o podobnych poglądach, ale kiedy konfrontujemy różne punkty widzenia. Tak powstała ta inicjatywa.

I tak idea z Warszawy zawitała do Torunia?
Do tej z pozoru drobnej inicjatywy szybko dołączyły kolejne miasta. W Toruniu to właśnie ja zostałam organizatorką spotkań Geek Girls Carrots. Dziś organizacja jest obecna na wielu kontynentach. Jesteśmy w Australii, Stanach Zjednoczonych...

Czyli problemy wszędzie są podobne?
Problem przedsiębiorczości wśród kobiet istnieje w wielu krajach. Fundusz First Round Capital w niedawno opublikowanym raporcie zauważył, że start-upy, w których kierownictwie jest przynajmniej jedna kobieta, radzą sobie o 63 proc. lepiej niż zespoły złożone z samych mężczyzn. Inwestycja w firmę należącą do kobiety oznacza o 35 procent większy zwrot z inwestycji i przychody wyższe o 20 procent. To konkretne dane. Badania udowadniają, że teamy biznesowe złożone z mężczyzn i kobiet osiągają znacznie większe sukcesy.

Uzupełniają się?
Absolutnie! Niedawno ukazał się wywiad ze znanym przedsiębiorcą i inwestorem Kevinem O'Learym, prowadzącym program „Dragons' Den”, który potwierdził, że większą efektywność uzyskują firmy prowadzone z udziałem kobiet. Kobiety mają trochę inne spojrzenie na ryzyko i wyznaczają sobie realne cele, co wpływa też na morale w firmie - pracownicy mają świadomość, że osiągnięcie ich jest możliwe. Być może w firmach prowadzonych przez kobiety mamy do czynienia z powolniejszym wzrostem, ale dzieje się to przy mniejszym ryzyku i bardziej stabilnym rozwoju.

Mężczyźni bujają w obłokach?
A skądże znowu! Zaobserwowałam, że mężczyźni w mniejszym stopniu boją się podejmować ryzykowne kroki, a kobiety są ostrożniejsze i ale też wydaje mi się, lepiej przygotowane organizacyjnie. Przez kulturowe uwarunkowania musimy dzielić swój świat między pracę a zarządzanie domem. Można spojrzeć na rodzinę jak na małą firmę z działem zaopatrzenia, logistyką itd. To wszystko też nas uodparnia na ewentualną porażkę, a coraz częstszym problemem wśród przedsiębiorców jest depresja związana, m.in., z tą porażką. Dlatego tworzymy takie spotkania, jak Mission ToRun, na których przedsiębiorcy przedstawiają swoją drogę do sukcesu, inspirują innych. Pokuszę się o stwierdzenie, że sukces kobiet w biznesie wynika też z tego, że łatwiej niż mężczyźni potrafimy nawiązywać relacje międzyludzkie i komunikować się z nowo poznanymi osobami.

Są różne obawy, niechęć do obcego...
Strach przed tym, że ktoś ukradnie nam pomysł, że coś wycieknie do konkurencji. Słyszę często wątpliwości: „Dlaczego miałabym się podzielić wiedzą? Dlaczego mam komuś ułatwiać wejście na rynek”...

… bo informacja kosztuje...
Na Zachodzie panuje inny model. Ludzie z większą ochotą dzielą się swoją wiedzą. Skuteczne jest także wzajemne polecanie się. Na naszych spotkaniach zawsze mamy czas na networking, nawiązywanie kontaktów, podtrzymywanie relacji. Niestety, najczęściej popełnianym błędem, który zauważyłam, to mylenie okazji do nawiązania kontaktu z okazją sprzedażową.

Jaka była Twoja droga do przedsiębiorczości?
Do rodzinnego Torunia powróciłam z Londynu, gdzie miałam świetną pozycję zawodową i finansową. Ściągnęła mnie do domu sytuacja rodzinna. Musiałam od nowa budować swoją przyszłość. Stwierdziłam, że to jest dobry czas na postawienie pierwszego kroku w przedsiębiorczości. Pierwsza firma była porażką. Nie potrafiłam znaleźć złotego środka między życiem prywatnym a działalnością. W drugiej firmie poszło już lepiej. Przygotowałam biznesplan i dzięki inwestorowi, który obecnie jest moim mężem, zainwestowaliśmy w apartamenty na wynajem. Wówczas, a był to rok 2008, rynek hotelowy w Toruniu był jeszcze stosunkowo ubogi, więc nasza inicjatywa okazała się strzałem w dziesiątkę. W międzyczasie wpadłam na pomysł, by stworzyć Mission ToRun. Spotkania organizowałam w wynajętej kawiarni. Wkrótce musiałam szukać nowego miejsca, bo kawiarnia upadła. Stwierdziłam, że skoro nie mogę wynająć dobrej kawiarni na spotkania, sama stworzę takie miejsce. Przypadkiem zwolnił się lokal w kamienicy przy Piekary 28, w której podnajmowaliśmy pokoje hotelowe do naszej działalności...

I tak powstała Hanza Cafe?
Utworzyłam niszową kawiarnię. Model nietypowy, jak na toruńskie warunki. To nie jest kawiarnia z serwetkami, kwiatkami, tylko miejsce, w którym można budować społeczność. Formuła się sprawdziła, bo Hanza to nie tylko spotkań Mission ToRun czy Geek Girls Carrots, ale powstało wiele innych inicjatyw.

Jakich?
Już sama nazwa kawiarni Hanza, ze staroniemieckiego „grupa”, nawiązuje do toruńskiej przeszłości. Hanza była taką pierwszą unią europejską, gdzie handel był możliwy dzięki porozumieniom. Nasza grupa hanzowa ciągle się rozszerza, są podejmowane kolejne przedsięwzięcia. Odbywają się tutaj spotkania Joanny Cieślak „Z biznesem mi do twarzy”, spotkania Tech Klub dla organizacji pozarządowych, czy spotkania podróżnicze Agnieszki Siejki. Swego czasu również Joanna Rutecka prowadziła tutaj zajęcia „Siła kobiet”. Do Hanzy ściąga coraz więcej ludzi z ciekawymi pomysłami. A z jednych pomysłów rodzą się inne. Tak było z Kliniką Biznesu, która wyrosła z Mission ToRun.

Na czym polega?
Do Kliniki Biznesu Mission ToRun zapraszamy raz na kwartał mentorów z różnych dziedzin, którzy mają doświadczenie w biznesie i chcą się tą wiedzą podzielić. Zainteresowani mogą skorzystać z rozmowy w cztery oczy i sprawdzić, jakie według mentora są szanse na wprowadzenie własnego biznesu na rynek. Naszą misją jest też odkrywanie pasji, kreowanie przyszłości zawodowej przez samodzielne stwarzanie stanowiska pracy. Spotkania Kliniki Biznesu zachęciły nas do postawienia kolejnego kroku, który polega na stworzeniu platformy crowdfundingowej o nazwie Hanza Trade, czyli finansowanie pomysłu czy produktu przez społeczność. Szukamy ludzi, którzy chcą sfinalizować swój pomysł na naszej platformie.

Czy to jest realne?
Oczywiście! Pierwsza kampania przeprowadzona na naszej platformie to bydgoska palarnia kawy Audun Coffee. Twórcy udało się wprowadzić na rynek nową palarnię, ale i zdobyć klientów w kraju i za granicą w Australii. By za sobą pociągnąć „tłum” trzeba stosować element zachęty, mieć wizję i umieć ją sprzedać. Taką konkretną wizję od kremów do sieci klinik zrealizowała dr Irena Eris. Zarażenie ideą to największy sukces.

A Twój sukces?
Cały czas na niego pracuję... Mój sukces to ludzie, którzy mi zaufali, którzy kojarzą Hanzę z dobrym miejscem spotkań z twórczą atmosferą, kolejni przedsiębiorcy, którzy chcą brać udział w spotkaniach Mission ToRun, by przyczynić się do rozwoju biznesu w Kujawsko-Pomorskim.

Przedsiębiorczości można się nauczyć?
Z przedsiębiorczością jest jak z chodzeniem. Małe dziecko często upada, ale nie rezygnuje z chodzenia. Również w biznesie, jeżeli się nie udaje, trzeba próbować dalej, zmienić branżę, znaleźć coś odpowiedniego. Próbuj, aż się nauczysz chodzić, a kto wie, może w przyszłości będziesz maratończykiem! Nieraz za szybko rezygnujemy, bo wydaje nam się, że wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości, ale przecież nigdy nie wiadomo, czy za rogiem nie czeka na nas sukces.

Jakie masz jeszcze pomysły?
Na razie nie zdradzam szczegółów. Powiem tylko, że to inicjatywa wspierająca kobiety, ułatwiająca im wejście na rynek pracy.

W związku z tym, że prowadzisz tak rozległe biznesy, musisz coś w życiu poświęcić?
Odpuszczam porządki domowe. Mam postawione wyższe cele niż sprzątanie. Staram się swoje priorytety i pozytywne strony przedsiębiorczości przekazać nastoletniej córce Laurze. Ma ogromny potencjał, widzę w niej otwartość. Ja w jej wieku byłam straszną introwertyczką, do tego bardzo nieśmiałą.

BEATA YOUNG

Udziela się na lokalnej scenie start-upowej, szczególnie angażując kobiety. Jest prezesem i współzałożycielką Mission ToRun, organizuje spotkania Kliniki Biznesu Mission ToRun (najbliższe 18 maja, więcej szczegółów na missiontorun.org). Prowadzi toruńskie spotkania dla kobiet o nowych technologiach Geek Girls Carrots. Pracuje nad start-upem - platformą finansowania społecznościowego Hanza Trade i rozwija brand Manufaktura Hanza. Prywatnie mama nastolatki, żona Irlandczyka, którego ściągnęła do Polski. Uwielbia podróże i dobrą kawę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Przedsiębiorczości, jak chodzenia, można się nauczyć - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska