Dziś już nikogo specjalnie nie dziwi trzyletni wegetarianin. W przedszkolach i żłobkach jest wiele dzieci, które z powodu alergii nie jedzą śmietany, orzechów, truskawek czy czekolady. Sporą grupę stanowią maluchy na diecie bogato resztkowej, z błonnikiem w roli głównej, która ma bez farmakologii przeciwdziałać zaparciom.
[break]
Dyrektorzy placówek dla najmłodszych idą z duchem czasów i spełniają nie tylko edukacyjne, ale też żywieniowe oczekiwania rodziców.
Ogródek za oknem
W przedszkolu „Bim-Bam-Bino” na Jakubskim Przedmieściu wychowały się już całe roczniki małych miłośników kaszy, ciemnego pieczywa, niegazowanej wody, herbat ziołowych i miodu.
- Zrezygnowaliśmy z wszelkich sztucznych przypraw, używamy tylko ziół, oliwy, octów balsamicznych. Sami robimy przetwory, ograniczamy cukier, zastępując go miodem. Nie stosujemy też mąki do zaciągania zup i sosów - wylicza Hanna Nogajska, dyrektorka „Bim-Bam-Bino”.
Wczoraj na talerzach przedszkolaków znalazły się m.in. domowe powidła, ogórkowa z ryżem, kotlety sojowe, sałatka z kaszą kuskus oraz woda z cytryną lub kompot jabłkowy. Dziś dostaną jarskie flaczki, kurczaka w ziołach i surówkę z jabłka, marchwi oraz selera.
Dzieci uprawiają także własne ogródki warzywne, w których same posiały rośliny i same je pielęgnują. Rosną tam oczywiście tak bardzo potrzebne w przedszkolnej kuchni zioła jak: bazylia, oregano, majeranek, koper.
Są też sałata, rzodkiewka, ogrodowa rzeżucha i szczypior. Dzieci mają też trochę kwiatów i to nie tylko tych jadalnych.
Programy promujące zdrowy styl życia mają dziś niemal wszystkie placówki oświatowe. Ich dyrektorzy wiedzą bowiem, że to nie tylko modne, ale także pożyteczne.
- Od najmłodszych lat wyrabiamy w dzieciach nawyki, a jak wiadomo są one drugą naturą człowieka. Bywa, że maluchy pouczają dorosłych, mówią, że coś jest niezdrowe i nie należy tego jeść - opowiada Mirosława Rutkowska, dyrektorka przedszkola „Pod Muchomorkiem”.
Marchewki do chrupania
W żłobku i przedszkolu „Delfinek” słodycze pojawiają się tylko wtedy, gdy któryś z małych podopiecznych ma urodziny. W codziennym menu żadnych słodkości nie ma.
Do placówki uczęszcza dwoje małych wegetarian oraz kilkoro dzieci z dietami związanymi z alergią pokarmową. Dla szefostwa placówki nie jest to problem.
Firma cateringowa, z której korzysta żłobek i przedszkole, dla tej grupy przygotowuje inne posiłki. Docierają one na miejsce specjalnie oznakowane, np. imieniem Kacpra czy Eweliny, więc o pomyłce nie może być mowy. Jedyny problem to to, że dzieci chciałyby jeść to samo, co ich koledzy.
- To bywa trudne, gdy jedno dziecko ma schabowego, a drugie kotlet sojowy czy tofu. Jeszcze większe nieporozumienia zdarzają się przy pieczywie: gdy jedni mają białe, a drudzy ciemne pełnoziarniste - opowiada Bogna Zalewska z „Delfinka”. - Staramy się dzieci na diecie sadzać obok siebie, przy jednym stoliku, by te różnice na talerzach tak bardzo nie rzucały się w oczy.
Tradycją w wielu przedszkolach - jak w „Muchomorku” - jest wspólne z rodzicami przygotowywanie sałatek z owoców i warzyw. Dzieci, korzystając z produktów wystawionych na stołach, komponują własne dania. Warunek jest taki, by było one świeże i zdrowe. Nieodłącznym składnikiem posiłków są też warzywa oraz owoce: marchewki do chrupania, jabłka, liście sałaty i inna zielenina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?