W 2011 roku przez sześć miesięcy fotoradar toruńskiej Straży Miejskiej był w magazynie. Spowodowały to zmiany w przepisach, które nakazywały tej służbie oznakowanie miejsca kontroli szybkości. Weszły ona w życie z początkiem 2011 roku, ale przez pół roku nie było przepisów wykonawczych regulujących zasady informowania kierowców o pomiarze, czyli jak takie znaki maja wyglądać.
Tegoroczną, kilkumiesięczną przerwę w pracy fotoradaru spowodował pijany kierowca, który w maju wjechał w niego z impetem na ulicy Broniewskiego w Toruniu. Urządzenie stało wówczas na trawniku, a opel prowadzony przez 26-latka najpierw ściął przydrożne drzewko, a potem uderzył w fotoradar. Prowadzący opla wyskoczył z auta i próbował jeszcze uciekać pieszo, ale został szybko zatrzymany. Miał ponad półtora promila alkoholu.
Za spowodowanie kolizji mężczyzna został od razu ukarany 500- złotowym mandatem i 10 punktami karnymi. Ponadto policja sporządziła wniosek o jego ukaranie za prowadzenia auta po pijanemu. Sąd skazał go na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu oraz 6-letni zakaz kierowania pojazdami. Urządzenie było ubezpieczone i koszty jego naprawy pokryły pieniądze z polisy.
Fotoradary straży miejskiej od dawna wzbudzają emocje. Przeciwnicy podkreślają, że ich działalność nie ma na celu poprawy bezpieczeństwa, lecz chodzi tylko o wpływy z mandatów.
Kilka tygodni temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego m.in. wynika, że w wielu przypadkach rzeczywiście tak było.(wap)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?