Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaszku, wiadomość masz złą

Redakcja
Dom wybuduje, rodzinę wyżywi, nawet jaja wysiedzi. Taki jest wróbel. Niby pospolity, szary i zwykły, a jednak. W niepozornym ciałku drzemie wyjątkowa osobowość. Szkoda tylko, że osobowości tej grozi w Europie wyginięcie.

Dom wybuduje, rodzinę wyżywi, nawet jaja wysiedzi. Taki jest wróbel. Niby pospolity, szary i zwykły, a jednak. W niepozornym ciałku drzemie wyjątkowa osobowość. Szkoda tylko, że osobowości tej grozi w Europie wyginięcie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 147298" sub="Samiec wróbla nie jest ideałem. Zbuduje, co prawda, gniazdo, zaopiekuje się jajami i pisklętami, ale wierny nie jest. Ornitologom znane są jego skoki w bok. / Fot. Adam Zakrzewski">Passer domesticus, wróbel domowy, płochliwa kuleczka, ważąca zaledwie 30 gramów, można ją zmieścić w kieszeni. Szary brzuszek, skrzydełka w odcieniach brązu. Od wieków związany z człowiekiem. Każdy powie: „Znamy, znamy”. Gdybyśmy jednak otrzymali zadanie: wyjdź na miasto i znajdź wróbla, okazałoby się, że to misja niewykonalna. To nie żart.

- To dramat. Trudno w tej chwili znaleźć na mapie Europy miejsce, gdzie wróbel nie byłby gatunkiem zagrożonym - biją na alarm ornitolodzy.

Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody ogłosiła, że gatunek ten należy zaliczyć do wymierających. Od kilku lat wróbelek jest więc w Europie prawnie chroniony. W okresie lęgowym (od połowy marca do połowy sierpnia) nie można prowadzić bez zezwolenia robót budowlanych tam, gdzie znajduje się choćby jedno zamieszkane przez niego gniazdo. W ciągu ostatnich 30 lat, jak dowiodły badania prowadzone w różnych europejskich miastach, od Londynu po Moskwę, populacja Passer domesticus zmniejszyła się o około 50-80 procent.

<!** reklama>Bydgoski ornitolog Piotr Indykiewicz z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego

o ćwierkaniu wie wszystko.

<!** Image 3 align=left alt="Image 147298" sub="Mazurek, kuzyn wróbla, ma się trochę lepiej. Jego środowisko to wieś. Różni go od krewniaka tylko ciemna plamka na główce. / Fot. Rałał Sandecki">Wróblom przygląda się od 30 lat. Sprawdza, jak, gdzie i z czego budują gniazda; interesuje go to, na co chorują i czym się żywią; wreszcie liczy je, zastanawiając się, dlaczego znikają z naszych miast: - Przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy była kiedyś aleja platanów. W letnie wieczory nikt nie odważył się tamtędy przejść, bo pewne było, że zostanie udekorowany ptasim medalem - uśmiecha się do wspomnień naukowiec. Niestety, to historia. Nie wiadomo dlaczego, ale pewnego dnia skrzydlaci najemcy platanów zniknęli. Jedni wskazują na delikatną psychikę wróbla, inni dodają, że ptaszek wyniósł się z Gdańskiej po jednym z pochodów pierwszomajowych.

- Może spłoszyło go łopotanie flag, a może tłumy maszerujących ludzi i hałas. W każdym razie w to miejsce już nie powrócił - dodaje, już bez uśmiechu, ornitolog. Powodów do radości naprawdę nie ma. W Bydgoszczy jest 70 procent ćwierkania mniej niż dwie, trzy dekady temu. Na pewno nie usłyszymy wróbla w bydgoskich parkach.

<!** Image 4 align=right alt="Image 147298" sub="Pisklęta wróbla rodzą się nieopierzone. Już po dwunastu dniach opuszczają gniazdo o własnych siłach. / Fot. Piotr Indykiewicz">- W tym na osiedlu Leśnym stały kiedyś latarnie starego typu. Nie było takiej, na której nie znajdowałoby się gniazdo tego ptaka - pamięta dr Indykiewicz. Dziś nie ma tamtych latarni i nie ma wróbla.

W Warszawie odliczanie wróbli przeprowadzano dwukrotnie. Po raz pierwszy policzył je na przełomie lat 70. i 80. XX w. profesor Maciej Luniak z Instytutu Zoologii PAN. Jeździł po osiedlach mieszkaniowych, penetrował parki i ogródki działkowe. Dwadzieścia lat później, idąc szlakiem wytyczonym przez profesora, wyszedł wróblom na spotkanie doktorant Andrzej Węgrzynowicz. To, do czego doszedł, było dalekie od optymizmu. Jego badania wykazały, że populacja wróbli zmniejszyła się w stolicy o 40 blisko procent. Jeśli Węgrzynowicz mógł je zobaczyć jeszcze na większości osiedli, tak prawie wcale nie znalazł ich na terenie działek. Wyniosły się też z niektórych parków.

Najważniejsze pytanie dręczące ornitologów brzmi: Dlaczego?! I pozostaje bez odpowiedzi. Świat nauki nie zna jednej konkretnej przyczyny wymierania gatunku Passer domesticus. O tragedii wróbla mówi się zawsze w kontekście fatalnego zbiegu kilku okoliczności.

- Ja też skłaniam się do poglądu, że jest to kompleks przyczyn. Wróbla spotkało

kilka nieszczęść naraz

- konstatuje profesor Maciej Luniak. W 2009 roku pojechał do Pizy, by w gronie przyrodników z całej Europy stawić czoło pytaniu „Czy mamy kryzys wróbla?”

Bo znikanie wróbli to problem nie tylko polskich miast. Tak dzieje się na całym kontynencie: Belgia, Holandia, Niemcy, Włochy, Anglia, Francja, Rosja - wszędzie wróbel ginie. W Londynie i Hamburgu zanotowano rekordowy, 80-procentowy spadek populacji tych ptaków. O ćwierkaniu zrobiło się głośno nawet w świecie polityki. Deputowani brytyjskiej Izby Gmin dwukrotnie składali interpelacje, pytając, co rząd Jej Królewskiej Mości zamierza zrobić w delikatnej ptasiej kwestii. W odpowiedzi powołano, m.in., Europejski Zespół ds. Badań Wróbla, którego ojcem chrzestnym został autorytet w tej dziedzinie, brytyjski ornitolog Denis Summer-Smith, autor najbardziej znanej monografii wróbla. Niedawno napisał on interesującą pracę na temat kłopotów tego ptaka. Na pierwszym miejscu wymienił problemy, jakie gatunek ten ma ze zdobyciem pożywienia. Zdaniem uczonego, potencjał biologiczny wróbla słabnie, ponieważ znajduje on w otoczeniu człowieka coraz mniej wartościowego pokarmu pochodzenia naturalnego, m.in., larw bezkręgowców, których potrzebuje do wykarmienia piskląt. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyna jest prosta: coraz mniej zieleni w otoczeniu ludzkich siedzib. Do tego koszenie trawników wyjaławiających faunę traw i sprowadzanie nowych gatunków roślin, na których lokalne owady nie umieją żerować. Za to wszystko, zdaniem Summer-Smitha, płaci nasz szaro-brązowy przyjaciel.

Czy wymienione problemy występują na taką skalę, by mogły zaszkodzić całemu gatunkowi?

- To mnie akurat nie przekonuje - mówi profesor Luniak i wskazuje inne pochodzenie ptasich problemów, charakterystyczne zwłaszcza dla Polski. To współczesne budownictwo, z jednej strony architektura szkła i metalu, z drugiej powszechna praktyka ocieplania domów styropianem i łatania przy okazji każdej szczeliny i otworu. - W ten sposób

wyganiamy wróbla

z jego siedzib - podsumowuje Luniak.

Otwory wentylacyjne, tak zwane stropodachowe, to jedno z ulubionych miejsc gnieżdżenia się wróbli. Zasłaniając je, skazujemy wróbla na bezdomność, zwłaszcza że należy on do ptaków, które przywiązują się do miejsca. Jeśli raz udało mu się gdzieś uwić gniazdo, na pewno wróci tu w następnym okresie lęgowym i znowu z biletów tramwajowych, pudełek po papierosach, sznurków i piórek, będzie próbował postawić swoją rezydencję. Wiele do szczęścia mu nie trzeba. Wystarczy byle jaka szczelina.

- To genialny ptak. Potrafi wykorzystać każdy element środowiska. Zastanawialiśmy się kiedyś, dlaczego niektóre wróble używają do uszczelniania gniazd papieru a nie piór. Po dokładnych badaniach okazało się, że papier ma lepszy współczynnik termiczności - zachwyca się dr Indykiewicz, ale ostrzega: - Jeśli zabierzemy mu wszystkie miejsca, to wróbla nie będzie, a nie wymyśli on nic nowego, nie przeniesie się do lasu, bo zawsze trzymał się człowieka. Jest od niego zależny.

Na pomoc

Cierpi przez człowieka

Wśród przyczyn wymierania wróbla wymienia się zagrożenie ze strony ptaków drapieżnych, takich jak sójka i sroka, które masowo migrują z lasów do miast. Dla wróbli śmiertelnym wrogiem jest zwłaszcza sroka, która potrafi wygrzebać cudze jaja lub pisklęta z najmniejszej szczeliny. Wróbel cierpi też przez człowieka. Szkodzi mu nasz styl życia. Nie buduje gniazd tam, gdzie czuje emisję fal generowanych przez nadajniki telefonii komórkowej. Ma również problemy z dotarciem do pożywienia w związku z tym, że zaczęliśmy zamykać śmietniki, a śmieci pakować do szczelnie zamkniętych worków.

Jak donosi szczecińska fundacja Ratujmy Ptaki, gniazda wróbla niszczy się w Polsce mimo ustawowej ochrony. - Zakaz prac budowlanych w okresie lęgowym nie jest przestrzegany - twierdzi Zofia Brzozowska, szefowa fundacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska