Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręka Kubicy w rękach lekarzy

Marcin Karpiński współpraca: Krzysztof Wypijewski
Niki Lauda

W poprzednim teamie, BMW-Sauber, Robert Kubica miał w kontrakcie zapis o zakazie startów w rajdach. W Renault mógł sobie na te ryzykowne hobby pozwolić. Teraz co rusz będzie pojawiać się pytanie: czy miało to sens?

Do wypadku doszło w Sano Lorenzo di Testico na północy Włoch na piątym kilometrze odcinka specjalnego. Na zakręcie prowadzona przez Kubicę Skoda Fabia oderwała się od nawierzchni, lewym bokiem uderzyła o barierę i po jej przebiciu wpadła na mur kościoła. Polak i pilot Jakub Gerber byli przytomni. Ten drugi opuścił samochód o własnych siłach. Żeby wyciągnąć Kubicę, trzeba było rozciąć samochód. Po chwili nasz kierowca został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Wstępna diagnoza mówiła o złamaniu kości udowej i złamanej ręce. Po chwili pojawiły się informacje, że ręka jest zmiażdżona. Według agencji Ansa Kubicy groziła nawet utrata dłoni. Inne źródła mówiły już o amputacji ramienia!

Artur Kubica, ojciec Roberta, krótko po wypadku powiedział, że wyglądało to paskudnie. Ok. godziny 14.30 kierowca wylądował na stole operacyjnym. Skomplikowany zabieg miał na celu nastawienie złamań. W sumie trwał ponad siedem godzin i jak poinformował Polsat News, zakończył się sukcesem.

<!** reklama>

Niebezpieczna pasja

W sobotę Robert Kubica jako jeden z pierwszych zawodników pojawił się w parku serwisowym Ronde di Andora - informuje serwis tvn24. Chciał maksymalnie wykorzystać czas na poznanie samochodu. Skody Fabii S2000, w której za kilkadziesiąt godzin miał zadebiutować podczas pierwszego odcinka specjalnego rajdu.

Z przyjazdu naszego zawodnika na zawody organizatorzy cieszyli się tak samo jak Kubica. Oni dziękowali jemu, on im. - Za wcześnie, przecież jeszcze nic nie zrobiłem - mówił, gdy składano mu gratulacje za wykręcenie najlepszego czasu podczas zakończonych w piątek w Walencji czterodniowych testów F1.

Polski kierowca przyznawał też, że nie wie, czego może spodziewać się po Fabii, do której za chwilę miał wsiąść. - Po tych kilku kilometrach mogę powiedzieć, że to auto jest zupełnie inne niż wszystkie rajdówki, którymi do tej pory jeździłem - podkreślał. W rozmowie z jednym z włoskich dziennikarzy powtórzył też to, o czym wszyscy jego kibice doskonale wiedzą: - Rajdy są moją pasją. Prawdziwa sytuacja wyścigowa to właśnie rajd, a nie Formuła 1.

Zdawał sobie sprawę, że trasa Ronde di Andora nie jest łatwa. - To trudny wyścig. Bardzo dużo wąskich uliczek - charakteryzował. - Mam jednak nadzieję, że wszyscy będą się tu dobrze bawić i dojadą szczęśliwie do mety - dodawał.

W niedzielę rano, u boku swojego pilota Jakuba Gerbera, ruszył na pierwszy odcinek specjalny. Przejechał tylko kilka kilometrów. Na jednym z zakrętów stracił panowanie nad autem. Skoda wypadła z drogi i uderzyła w barierkę. Kubica został uwięziony w środku. Do szpitala trafił po kilkudziesięciu minutach.

Po raz pierwszy polski kierowca tak mocno odczuł „nieprzewidywalność” rajdów i rajdowych samochodów. - W formule na 80-90 procent potrafię przewidzieć, co wydarzy się na każdym okrążeniu. W rajdach nie jestem w stanie tego ocenić. Wjeżdżasz w zakręt i myślisz: „Co u licha wydarzy się teraz?” - mówił w czerwcu w jednym z wywiadów cytowanym przez rallybuzz.com.

- Wypadki w sportach motorowych były, są i będą - twierdzi Krzysztof Hołowczyc, który niedawno startował w Rajdzie Dakar. - Robert jest świetnym kierowcą. I myślę, że bardzo szybko będzie chciał wrócić.

Inny kierowca rajdowy Leszek Kuzaj uważa, że będzie dobrze, jeśli Kubica w ogóle wróci na tor. Dodajmy, że wczorajszy rajd nie był dla niego pierwszy, przez kilka lat zbierał doświadczenie. Ale samochodu, którym startował wczoraj tak dobrze nie znał. Według agencji ANSA przyczyną wypadku był mokry asfalt, do tego wybrzuszony na korzeniu drzewa.

W przeszłości miał dwie kraksy

Polak przeżył już dwa ciężkie wypadki. W 2003 roku musiał przejść 40-dniową rehabilitację po złamaniu ręki. Operacja trwała sześć godzin. Lekarze włożyli w rękę Kubicy (tą samą, co operano wczoraj) 18 śrub i kilka metalowych płytek. Wrócił do Formuły 3 szybciej niż się spodziewano, bo w Polsce diagnozowano, że przerwa w startach będzie musiała potrwać ok. trzy miesiące.

W czerwcu 2007 r. kompletnie rozbił się podczas Grand Prix Kanady. Po zderzeniu się ze ścianą przy prędkości 230 km/h wszystkie oczy zwrócone były na bolid Polaka. Na szczęście nie stracił on przytomości. A po szczegółowych badaniach okazało się, że nic złego mu się nie stało...

Ponoć pierwszym do zastąpienia Kubicy w teamie Lotus-Renault jest Bruno Senna, siostrzeniec 3-krotnego mistrza świata Ayrtona Senny, który zmarł w szpitalu w Bolonii w wyniku obrażeń po wypadku w GP Monaco w 1994 roku.

 


IM UDAŁO SIĘ WRÓCIĆ

Niki Lauda

W 1975 roku podczas wyścigu o GP Niemiec, wypadł z trasy, uderzył w bandę i wpadł pod bolid Bretta Lungera. Auto Austriaka stanęło w płomieniach, a kierowca został uwięziony we wraku. Lauda dotkliwie się poparzył (głównie na twarzy) i nawdychał toksycznych gazów. Austriak zapadł w śpiączkę, a ksiądz udzielił mu ostatniego namaszczenia. Po sześciu tygodniach wrócił do ścigania, a potem zdobył dwa tytuły mistrza świata (1977, 1984).

Mark Webber

W listopadzie 2008 roku Australijczyk wziął udział w rowerowej imprezie charytatywnej w Tasmanii. Podczas jednego z etapów zderzył się czołowo z samochodem i doznał skomplikowanego złamania nogi. Webber przeszedł operację i zdołał wyleczyć się do pierwszego wyścigu sezonu, który odbywał się w jego ojczyźnie (29 marca 2009). Tamten sezon zakończył na czwartym miejscu. W ubiegłym roku Australijczyk był trzeci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska