Z jednym punktem powrócili wczoraj z Wielkopolski piłkarze Olimpii. Lider tabeli zremisował z Turem 2:2 (1:0).
<!** Image 2 align=right alt="Image 171891" sub="Michał Wróbel, bramkarz grudziądzkiej drużyny, został w Turku pokonany dwukrotnie. Olimpia zremisowała z Turem 2:2 Fot. Jacek Smarz">Dwa punkty goście stracili w ostatniej minucie, kiedy Michała Wróbla pokonał Bebeto.
Do przerwy nasz zespół, który zagrał bez kontuzjowanego Bartłomieja Kowalskiego, zaprezentował się z dobrej strony. Już w 8. min Olimpia objęła prowadzenie. Precyzyjne dośrodkowania Adriana Frańczaka wykorzystał Tomasz Rogóż, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Grudziądzanie nie zamierzali spocząć na laurach i nadal atakowali bramkę gospodarzy. W 30. i 34. min dwukrotnie strzelał Rogóż, jednak tym razem Gerard Bieszczad nie dał się zaskoczyć. Z kolei tuż przed przerwą mocnym, ale minimalnie niecelnym uderzeniem popisał się Frańczak.
Od początku drugiej połowy Tur rzucił się do ataków i już w 50. min doprowadził do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Filipa Marciniaka piłkę, bardzo nieszczęśliwie, do własnej siatki skierował Mariusz Kryszak. Po chwili fatalnie zachował się Marcin Folc, który będąc sam na sam z Wróblem, przestrzelił. W odpowiedzi strzelał Piotr Ruszkul, ale Bieszczad udanie interweniował. Bardzo emocjonująca była końcówka wczorajszego meczu.
<!** reklama>W 84. min, po kapitalnym uderzenie z rzutu wolnego Dawida Ptaszyńskiego, piłka znalazła drogę do bramki gospodarzy. Sędzia główny początkowo gola jednak nie uznał, bo wolny był pośredni. Po konsultacji z asystentem zmienił jednak decyzję. Jak się bowiem okazało, futbolówkę dotknął bramkarza Tura. Wydawało się, że goście utrzymają prowadzenie, tym bardziej, że od 88. min grali w przewadze, bo Marcelo, za odepchnięcie arbitra, został usunięty z boiska.
Niestety, w 90. min znów świetnie dośrodkował Marciniak, a Brazylijczyk Bebeto „główką” pokonał Wróbla, ratując w ten sposób jeden punkt dla gospodarzy.
Opinia trenera
Jeśli traci się zwycięstwo w samej końcówce, niedosyt zawsze pozostaje. Do przerwy rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Strzeliliśmy jedną bramkę, a powinniśmy zdobyć ich więcej. Po zmianie stron trochę stanęliśmy i rywal to wykorzystał, a gol na 1:1 padł po niefortunnej interwencji Mariusza Kryszaka. Później jednak pięknym uderzeniem z wolnego popisał się Dawid Ptaszyński i wydawało się, że wygramy. Niestety, tak się nie stało, ale nie ma co załamywać rąk, tylko walczyć o zwycięstwa w kolejnych spotkaniach.
Marcin Kaczmarek, Olimpia Grudziądz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?