Remont torowiska na trasie Toruń-Bydgoszcz. Duże opóźnienia

Żeby było lepiej, musi być najpierw trochę gorzej, o czym przekonali się w poniedziałek klienci Przewozów Regionalnych na jednej z najintensywniej użytkowanych tras kolejowych w regionie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198932" sub="Na trasie między Toruniem a Bydgoszczą trwa układanie nowych torów [Fot.: Tomasz Czachorowski]">Jednym z doświadczonych przez koleje losu pasażerów był Krzysztof Cytarski, który trasę pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą pokonuje kilka razy w tygodniu. Ostatni powrót do domu zapamięta na długo.

- Planowo pociąg powinien odjechać po godz. 14 i z początku była mowa o kilkunastu minutach opóźnienia, a potem przez dłuższy czas nie mieliśmy jakichkolwiek informacji - mówi Krzysztof Cytarski. - Potem zaczęli ogłaszać, że ze względów technicznych pociąg nie będzie jechał, ale po usunięciu usterki ruch zostanie przywrócony. Dopiero o 16.30 dowiedzieliśmy się, że pojedziemy, ale tylko do Solca Kujawskiego. Stamtąd miały nas zabrać podstawione jako transport zastępczy autobusy.<!** reklama>

Poirytowani pasażerowie odjechali z Bydgoszczy około godziny siedemnastej, jednak na improwizowanym przystanku przesiadkowym w Solcu spotkali tylko grupkę pasażerów, którzy również czekali na autobusy.

- Nie było wiadomo, czy i kiedy mieliby nas zabrać, dlatego czekaliśmy marznąc na dworze - opowiada pan Krzysztof. - W końcu przyjechał - busik na 20 osób! Nas było około 150... Ja załapałem się na powrót grubo po 18.

Jak się okazało, nie był to jeszcze koniec przygód. W przeładowanym autobusie kierowca poinformował pasażerów, że dowiezie ich... tylko do Cierpic. Tam na podróżnych czekać miał pociąg do Torunia.

- Na miejscu byliśmy o 19.25 - relacjonuje Krzysztof Cytarski. - Ludzie byli głodni, zziębnięci i zdenerwowani. Słyszałem, że opóźnienie oznaczało dla kogoś noc spędzoną na dworcu.

Jak udało się nam ustalić, przyczyną opóźnień pociągów była awaria, spowodowana prowadzonym na magistrali remontem. Ruch na trasie został przywrócony dopiero o godz. 1 w nocy. O przyczyny tego komunikacyjnego chaosu zapytaliśmy przedstawicieli Polskich Linii Kolejowych.

- Za organizację transportu zastępczego odpowiada przewoźnik - wyjaśnia Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy PLK. - Z naszej strony jest zawsze pełna informacja dla przewoźników o tym, jaka jest sytuacja na torach, a przewoźnik decyduje o tym, jak rozwiązać problem z połączeniami, które obsługuje. To na pewno trudna sytuacja dla pasażerów i przepraszamy za nią, ale musimy pamiętać, że między nami, czyli zarządcą sieci jest jeszcze przewoźnik, który podejmuje konkretne decyzje.

Przewoźnik, czyli Przewozy Regionalne, przyznaje, że wystąpiły „początkowe” problemy z organizacją transportu zastępczego. Nie kryje jednak zadowolenia ze sposobu rozwiązania problemu.

- Cała sytuacja miała miejsce w godzinach szczytu - tłumaczy Grażyna Dalak-Ożóg, naczelnik w Kujawsko-Pomorskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. - Wszyscy przewoźnicy drogowi, z usług których korzystamy, byli wtedy w trasie. Trzeba więc było szybciutko coś zamówić. I tak udało się nam szybko, w ciągu godziny, zorganizować inny transport.

Remont magistrali kolejowej nr 18, pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem, ma związek z inwestycją BiT City. Prace potrwają jeszcze kilkanaście miesięcy i pochłoną blisko 200 mln zł. Po ich zakończeniu torowisko będzie dostosowane do prędkości 120 km/h. Obecnie pociągi rozwijają na tej trasie do 70, a miejscami zaledwie 30 km/h.