Rozsądek przede wszystkim

<!** Image 1 align=left alt="Image 189946" >1. Czy toruńscy parlamentarzyści pójdą śladem kolegów z Bydgoszczy i też wystosują wspólne stanowisko dotyczące kształtu przyszłej metropolii?

Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko. Dlatego też koledzy z Bydgoszczy mogą sobie pisać uwagi, apele czy ustalać stanowiska. Ale prawda jest taka, że nic to nie da, ponieważ określono, co może wchodzić w skład metropolii, a co nie. Nie widzę sensu odpowiadania na inicjatywy bydgoskie. Podniecanie się tym jest niezdrowe. Kierujmy się raczej rozsądkiem.<!** reklama>

2. A jeżeli uwagi, które wysyłają przedstawiciele Bydgoszczy do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji w sprawie metropolii, zyskają uznanie i Toruń zostanie odsunięty na boczny tor?

Nie ma ku temu żadnych przesłanek. Minister Elżbieta Bieńkowska podczas pierwszej debaty w Bydgoszczy określiła, co może wejść w skład metropolii. Więc albo stworzymy metropolię toruńsko-bydgoską, albo nie stworzymy jej wcale. Mówienie, że jest inaczej, jest zwykłym przekłamaniem. Oczywiście, nie twierdzę, że porozumienie między miastami będzie łatwe, ale nie będzie również niewykonalne. A środki, które zyskamy, mogą być naprawdę duże.

3. Czyli zabiegi Bydgoszczy nic już nie zmienią?

W Sejmie nie trwają obecnie żadne prace nad ustawą dotyczącą obszarów metropolitalnych, więc jakiekolwiek akcje, apele czy protesty nie mają absolutnie żadnego znaczenia - poza czysto marketingowym. Nie widzę sensu uczestnictwa w czymś takim. Myślę, że dzielenie naszego regionu jest domeną kolegów z Bydgoszczy i im to zostawmy. Szkoda tylko, że przykład idzie z góry i niektóre bydgoskie elity zachowują się w tej sprawie jak dzieci. (jp)

Poseł Tomasz Lenz, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego PO