Rzucili się na ratunek ryzykując własne życie. Zapłacili za to bardzo wysoką cenę
Telefonicznie informują służby energetyczne o wypadku – by nikt stamtąd nie próbował przywrócić napięcia w uszkodzonej linii – i wzywają karetkę pogotowia. Gdy pani Jolanta i pan Piotr wciąż walczą o życie nieprzytomnego, mąż pani Jolanty biegnie do drogi, by zobaczyć co z karetką, a córka sąsiada na chwilę wraca do pozostawionych w domu dzieci. Prowadzona fachowo akcja resuscytacyjna zaczyna właśnie przynosić efekty - sąsiad zaczyna oddychać, jego klatka piersiowa unosi się raz za razem. I nagle – błyskawica na kablach! Wiele kilometrów od Grabówca ktoś przywrócił prąd w uszkodzonym odcinku sieci.
Pani Jola i pan Piotr nie mogą pamiętać, co stało się potem. Oboje obudzą się dopiero wiele tygodni później, w szpitalach. Poważnie poparzeni (ich ciała zapaliły się od przepływającego przez nie prądu), po długim leczeniu i rehabilitacji uczą się żyć po tej ciężkiej traumie. Reanimowany sąsiad nie przeżył. Męża pani Jolanty zabrała wkrótce potem postępująca w piorunującym tempie ciężka choroba.
Zobacz także: Uwaga na leśne zwierzęta. Coraz więcej wypadków z ich udziałem na drogach regionu