Sharp może odejść, strefa może przeżyć

<!** Image 1 align=left alt="Image 208588" >Wygląda na to, że Sharp, będący podstawą strefy ekonomicznej w Ostaszewie, nie dociągnie tu nawet do 10 lat działalności.

Informacje o jego wycofaniu się spod Torunia trzeba brać poważnie. Nie tylko dlatego, że pochodzą z japońskich źródeł. Także, a może przede wszystkim dlatego, że wszystkie elementy pasują do tej układanki.<!** reklama>

Czyli utrata pracy w Sharpie przez ponad 200 osób i zapowiedź, że zamówienia firma ma tylko na pół roku. Czyli akurat tyle, by biznes rozliczyć i zlikwidować. Poza tym taka wizja nie jest niczym nowym. Wisi nad Ostaszewem od miesięcy.

W tej sytuacji najistotniejsze pytanie brzmi oczywiście - co dalej z eldorado, jakim miała być podtoruńska strefa? Wycofanie się Sharpa absolutnie nie musi oznaczać jej upadku. Przeciwnie. Przeprowadzka przed niecałym rokiem do Ostaszewa Apatora to dowód, że ciągle są tu potencjał i szansa na rozwój. Prezes tej firmy Janusz Niedźwiecki w ostatnich latach wystarczająco często pokazał, że podejmuje dobre decyzje biznesowe. Oby więc więcej takich Apatorów w Ostaszewie. By było dla nich miejsce, Sharp jak najszybciej musi wyjaśnić swoją przyszłość pod Toruniem.

Dla przyszłych inwestorów oczywiście kusząca jest lokalizacja strefy. Zwłaszcza bliskość autostrady A1. Co prawda Japończycy często wytykają, że nie doczekali się obiecanej nowej drogi do niej, ale jak ujawniliśmy w sobotnich „Nowościach”, przygotowania do jej budowy, choć z niemałymi bólami, jednak postępują.

Napisz do autora: [email protected]