Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem lat tajemnicy

Waldemar Piórkowski
W nocy z soboty na niedzielę minęła 7. rocznica zaginięcia Aleksandry Walczak, dziennikarki „Nowości”. Przez ten czas nie udało się wyjaśnić zagadki jej zniknięcia.

W nocy z soboty na niedzielę minęła 7. rocznica zaginięcia Aleksandry Walczak, dziennikarki „Nowości”. Przez ten czas nie udało się wyjaśnić zagadki jej zniknięcia.

<!** Image 3 align=right alt="Image 168344" sub="Zaginiona Aleksandra Walczak. Fot. Adam Zakrzewski">Przypomnijmy, nasza koleżanka nocą z 12 na 13 marca 2004 roku wracała samochodem z urlopu w Szczyrku. Po godzinie 23 ze swojego telefonu komórkowego dzwoniła do syna. W tym momencie najprawdopodobniej mijała Toruń, jadąc do swojego domu pod Grudziądzem. To był ostatni ślad.

Po urlopie nie pojawiła się w pracy. Samochód, który prowadziła, czarna skoda fabia, odnaleziono po kilku dniach na parkingu pod dworcem kolejowym Toruń-Główny. Wewnątrz były rzeczy osobiste dziennikarki, a także jej torebka. W sprawie zaginięcia postępowanie prowadziła policja, rodzina zaangażowała do pomocy również znanego detektywa i jasnowidza. Sprawę poruszono w telewizyjnym programie 997. Wszystko bez rezultatu.

- Nie mam żadnych sygnałów, aby mama żyła. Bo gdyby tak było na pewno odezwałaby się do mnie - mówi Daniel Więcławski, syn zaginionej Aleksandry Walczak, który co roku w marcu zamawia mszę świętą w intencji wyjaśnienia zagadki zaginięcia mamy. I w tym roku odbędzie się ona dziś o godzinie 18 w kościele pod wezwaniem św. Michała Archanioła na Rybakach.

- Zapraszam na nią wszystkich, którzy chcą w ten sposób uczcić pamięć mamy - dodaje Daniel Więcławski.

Dziś, mimo że od zaginięcia Aleksandry Walczak minęło już 7 lat, ciągle najważniejsze jest dla niego rozwiązanie tej zagadki, Choć jak sam przyznaje, nadziei ma na to coraz mniej. Choćby z tego powodu, że ludzie coraz mniej pamiętają o tym zaginięciu.

<!** reklama>- Świadczy o tym fakt, że już od jakiegoś czasu praktycznie nikt nie zgłasza się do mnie, czy do kogoś z rodziny z żadnymi informacjami związanymi z tą sprawą - dodaje Daniel Więcławski. Kiedyś było inaczej. Nie było miesiąca, żeby do rodziny zaginionej lub redakcji „Nowości” nie docierali osobiście ludzie lub listy ze wskazówkami dotyczącymi zaginięcia dziennikarki. Co prawda, żadna z nich tak naprawdę nie pomogła na tyle, żeby wyjaśnić okoliczności zaginięcia, ale świadczyło to o tym, że ludzie w pewien sposób żyli tym wydarzeniem. Część z nich na pewno liczyła na nagrodę za pomoc w odnalezieniu Aleksandry Walczak. Jest to w sumie 15 tysięcy złotych. Syn przeznaczył na ten cel 10 tysięcy złotych, nasza redakcja - 5 tysięcy.

Próbowaliśmy dotrzeć też do funkcjonariuszy, którzy 7 lat temu zajmowali się poszukiwaniami naszej koleżanki. Większość z nich nie pracuje już w policji.

<!** Image 4 align=none alt="Image 168344" sub="Jej samochód odnaleziono na przydworcowym parkingu. Był dokładnie badany Fot. Adam Zakrzewski">- Ta sprawa była naprawdę bardzo głęboko rozpracowywana operacyjnie. Zabrakło jednak materiałów dowodowych - powiedział nam jeden z nich.

Nie chciał jednocześnie odpowiedzieć dziś na pytanie, czy jego zdaniem zaginięcie Oli było wynikiem przestępstwa.

- Co roku w marcu wracam myślami do tej sprawy i mam nadzieję, że kiedyś ta zagadka - już nie przeze mnie - ale zostanie rozwiązana.

Przypomnijmy, że mimo iż postępowanie w tej sprawie zostało formalnie umorzone, można je w każdej chwili wznowić, gdy tylko w sprawie pojawię się jakieś nowe okoliczności. Ciągle można je zgłaszać pod alarmowe numery telefonów: 997 i 112.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska