Skarżą się, bo mają takie prawo

<!** Image 1 align=left alt="Image 209920" >Polacy skarżą się coraz częściej. Na banki i Otwarte Fundusze Emerytalne. Na linie lotnicze. Na brak dostępu do informacji publicznej (czyli, de facto, bierność i niewiedzę urzędników). Na ubezpieczenia OC. Na...

Ba, Polacy skarżą się rekordowo nawet na rząd. W 2011 roku Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przyjęła 20 tysięcy skarg, pisemnych i telefonicznych, na ekipę rządową i administrację.

Świętości coraz mniej. Polacy skarżą się coraz częściej nawet na Kościół. A to już, konkretnie, do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, na niewykreślanie ich z ksiąg parafialnych, pomimo podjęcia aktu apostazji.

Czy nasz świat jest taki zły? Czy polskie banki, fundusze, towarzystwa ubezpieczeniowe, sklepy, urzędy itd. są tak fatalne? Nie. Polacy skarżą się coraz częściej, bo rośnie w nich świadomość swoich praw, a i instytucji nadzorczych przybywa.<!** reklama>

Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu traktowano skargi na szpitale i konkretnych lekarzy. Sprawy o tak zwane błędy medyczne były rzadkością. My, dziennikarze, sami traktowaliśmy je jako wyjątkowe. Dziś nie budzą już takich emocji. W całym kraju jest ich tyle, że dogoniły liczebnością skargi na inne podmioty.

Jednym z ostatnich bastionów „bezskargowych” jest praca adwokatów. Mam wrażenie, że w Toruniu klientów skarżących się na mecenasów traktuje się jak kosmitów. Lekko zakręconych gości, którzy po przegranej w sądzie, nie wiedząc czego się czepić, czepiają się członka palestry. Podejrzewam, że i to w najbliższych latach się zmieni. Adwokatów też obowiązują przepisy i kodeks etyczny.