Śmierć w Dniu Dziecka pod Chełmżą. Jaka kara dla 20-letniego kierowcy?
Młody kierowca: "To nie ja jestem winny"
W skierowanym do sądu akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Radosławowi J., że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego, przekraczając dozwoloną prędkość i nieostrożnie podejmując manewr wymijania. Tym zachowaniem doprowadził do wypadku, wskutek którego śmierć poniosły dwie osoby (art. 177 par. 2 kk). To przestępstwo zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. - Poza tym w wypadku bardzo poważnie ucierpiały cztery inne osoby, za co Radosław J. także odpowiada przed sądem - zaznacza Joanna Becińska, zastępca prokuratora rejonowego.
Zobacz także:
Zabił 74-letnią pieszą. Wyrok? Nie trafi za kraty
Kto zaczepia dzieci w parku na Bydgoskim Przedmieściu?
Po tragedii 20-letni kierowca sam również trafił do szpitala. Śledczy chcieli wnosić o areszt dla niego, ale biegły sądowy stwierdził, że ze względu na stan zdrowia nie może on przebywać w izolacji. Na swój proces zatem Radosław J. oczekiwał na wolności. Przez kolejne miesiące odpowiadał przed Sądem Rejonowym w Toruniu z wolnej stopy.
Na etapie śledztwa Radosław J. nie przyznawał się do winy. Złożył obszerne wyjaśnienia, odbiegające jednak zdecydowanie od poczynionych przez prokuraturę ustaleń. Twierdził, że cały wypadek spowodował kierowca skody octavia. Dodajmy, że młody mężczyzna nie był dotąd karany sądownie, ale trzykrotnie dostawał mandaty karne.