Stoi za tym Kaczyński

<!** Image 1 align=left alt="Image 28928" >Jarosław Kaczyński wygłosił w expose sporo prawd oczywistych oraz pobożnych życzeń, i to tak dobranych, żeby zadowolić każdego. Młodzi usłyszeli więc o tanim Internecie i tanich kredytach mieszkaniowych. Starsi, zwłaszcza ci nastawieni konserwatywnie, o roli Kościoła i obronie tradycyjnych wartości. Nawet lewicowy elektorat, ku własnemu zaskoczeniu, mógł się poczuć lepiej, gdy premier Kaczyński zapewniał, że nie będzie prowadził sporu o przeszłość i jego rząd będzie pracował dla przyszłości. Wypisz-wymaluj eseldowskie hasła sprzed lat o wybieraniu przyszłości. Kibice usłyszeli, że Polska nie musi mieć gorszych piłkarzy niż Chorwacja, a cała reszta o tym, że Polska potrzebuje sukcesu. Pewnie że potrzebuje.

<!** reklama right>O to jednak nie mam pretensji. Każdy nowy premier mówi w expose: jest źle, ale teraz będzie lepiej. Pod tym względem Kaczyński niczym nie różni się od poprzedników. Tych z lewa i tych z prawa.

Pretensje można mieć o to, że premier całkowicie „położył” sprawy zagraniczne. Była oczywiście rytualna deklaracja o sojuszu z USA, NATO i UE - w takiej właśnie kolejności. Kaczyński powiedział też, że jest za rozszerzeniem UE i że Polska ma uczestniczyć w tym, „co ma przełamać dzisiejszy kryzys w UE”. O jej konstytucji - ani słowa. O tym, jaka powinna być nasza rola w UE - ani słowa. Kaczyński chce lepszej współpracy z Azją, Afryką i Ameryką Łacińską. Ale o tym, jak polepszyć głupio czasami psute relacje z Niemcami, nie tylko potężnym naszym sąsiadem, ale też głównym partnerem gospodarczym - ani słowa. Jeśli więc dziś w największych europejskich gazetach znajdą się komentarze, że było to expose nieufności, izolacji i antyeuropejskich kompleksów - to za tym „kolejnym medialnym atakiem” stał będzie sam Jarosław Kaczyński i to, co wczoraj powiedział.