Moim zdaniem studencka gra toczy się mniej o standardy, a bardziej o realne wpływy w samorządzie, który przecież dysponuje pokaźną sumą publicznych pieniędzy.
W jednej sprawie wyborczy oponenci mają jednak rację. Wybory studenckich władz sprowadzono do karykatury. Co powiedzieliby nasi Czytelnicy, gdyby w dzielnicy Mokre liczącej 4300 głosujących miejskich radnych wybierało raptem 16 osób? A właśnie tak wybierano studenckich reprezentantów na ekonomii UMK. Aby zostać członkiem samorządu na tym wydziale, wystarczyło zdobyć zaledwie… siedem głosów!
Przyglądając się sprawie, odniosłam wrażenie, że żadnej ze stron nie zależy na tym, aby zmobilizować studentów do głosowania.
Komisja wyborcza wybrała najgorszy z możliwych terminów wyborów, samorząd ograniczył się do plakatów informujących, że takie wybory się odbędą. Z kolei studenci - tak bardzo krytyczni w stosunku do ustępujących kolegów z samorządu - jakoś nie zrobili żadnej promocyjnej akcji, która choć trochę mogłaby poprawić frekwencję. No i najważniejsze, jeśli protest miał coś zmienić, to może trzeba było alarmować o fatalnym terminie przed wyborami, a nie dopiero po?
Wniosek? Obu stronom konfliktu takie pseudowybory na UMK są bardzo na rękę. Dziś, aby zapewnić sobie studencki stołek, wystarczy skrzyknąć kilku kumpli. Prawda, Panowie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?